„Rzeczy ulotne” (N.Gaiman) – recenzja

Już na wstępie muszę zaznaczyć, że Neil Gaiman jest jednym z moich ulubionych autorów, dlatego też kiedy zabierałem się do zbioru opowiadań “Rzeczy ulotne” towarzyszyła mi nadzieja, łącząca się ze swoistym uczuciem niepokoju (mało któremu pisarzowi udaje się utrzymać wysoki poziom we wszystkich swoich dziełach). Żeby nie przeciągać — tak, książka jest dobra i warto ją przeczytać.  Dlaczego? Przekonajmy się.

PS. Zapraszamy też do lektury naszej recenzji książki „Mitologia Nordycka” Neila Gaimana.

"Rzeczy ulotne" Neil Gaiman

Tym razem zacznijmy może od szczegółów technicznych — zbiór liczy ponad dwadzieścia opowiadań, przetykanych wierszami (które, jak sam autor zaznacza we wstępie, są za darmo i nie wpłynęły na cenę książki, dlatego przeciwnicy takiej formy literackiej mogą odetchnąć), ale to nie wszystko. Pierwsze kilkanaście stron antologii “Rzeczy ulotne” zajmuje rozbudowany “Wstęp”, w którym Gaiman przedstawia nam pokrótce genezę każdego zawartego w zbiorze utworu, dzięki czemu możemy dowiedzieć się kilku ciekawostek (np. kto został nieuczciwe potraktowany w “Opowieściach z Narnii”, jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach czy też, co łączy autora z “Matrixem”).

Co do samych utworów natomiast — wszystkie trzymają wysoki poziom, kilka z nich jednakże zasługuje na szczególne wyróżnienie. Doskonałym przykładem będzie tutaj “Władca górskiej doliny” (umieszczony na samym końcu zbioru), którego akcja ma miejsce w świecie znanym z “Amerykańskich Bogów”. Znów mamy okazję spotkać się z Cieniem oraz z kilkoma nowymi, intrygującymi postaciami (chociażby demonicznym panem Alice, znanym z innych opowiadań Gaimana), a na chwilę pojawia się nawet nieodżałowany pan Wednesday. Specyficzny klimat znany z chyba największego dzieła pisarza został tutaj utrzymany, co powinno wystarczyć w tym przypadku za rekomendację. Można tylko żałować, że nie zapowiada się na nową, pełnoprawną powieść mającą miejsce w tym uniwersum.

Na wyróżnienie zasługuje również “Studium w szmaragdzie”, które doczekało się nawet swojej adaptacji w postaci gry planszowej o identycznej nazwie. Co by się stało, gdyby umieścić Sherlocka Holmesa w świecie Lovecrafta, a to wszystko doprawić gaimanowskim stylem? Przekonajcie się sami.

Nie wypada też pominąć “Zbłąkanych oblubienic…”, w którym dostajemy dokładnie to, co w Gaimanie najlepsze — oryginalne pomysły, przewrotny humor i niepowtarzalny sposób pisania. Autor jak zwykle wrzuca nas bez przygotowania do wykreowanego przez siebie świata i zachęca do samodzielnego odnalezienia się w nim i odpowiedzenia sobie na pytanie “co się tutaj dzieje?”.

Ponadto na pewno warto przyjrzeć się opowiadaniu “Goliat” (zostało napisane na potrzeby dosyć znanego filmu, który ówcześnie dopiero miał wchodzić do kin), czy też “Problemów Zuzanny” (powinny one zainteresować każdego fana “Opowieści z Narnii”).

Tym co nie podobało mi się w “Rzeczach ulotnych”, były na pewno wiersze. Według mnie zupełnie nie pasowały do klimatu budowanego w opowiadaniach i przeczytałem wszystkie tylko i wyłącznie ze względu na szacunek do autora. Były jednak za darmo, więc na ocenę całościową książki również znacząco nie wpłyną.

Podsumowując :

„Rzeczy ulotne” Neila Gaimana to bardzo dobry zbiór opowiadań, w którym znajdziecie chociażby wspaniałe „Studium w Szmaragdzie” łączące uniwersa mitów Cthulhu i Sherlocka Holmesa, czy „Karmiący i karmieni”. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom fantastyki i nie tylko.

Ocena 8/10

PS. Zachęcamy też do lektury naszej listy „Najlepsze książki fantasy„.



Categories: Fantastyka, Książki

Tags: , , ,

1 reply

Trackbacks

  1. „Bestia najgorsza” (Michał Cetnarowski) – recenzja

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Fantasmarium

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading