Site icon Fantasmarium

„Pokój” Gene Wolfe – ambitne ghost story

Po przeczytaniu bardzo dobrego “Ciemnego Edenu” Chrisa Becketta, postanowiłem zabrać się za kolejny tytuł z serii “Uczta Wyobraźni”, a mianowicie “Pokój” Gene’a Wolfe’a. Muszę przyznać, że jest to jedna z najtrudniejszych w odbiorze książek, z jakimi miałem do czynienia. Czy powieść ta faktycznie kryje w sobie coś wyjątkowego i warto poświęcić czas na zagłębienie się w jej świecie? Przekonajmy się.

Zaczynając od kwestii technicznych – okładka “Pokoju” prezentuje się niepokojąco, a po przeczytaniu lektury nabiera znaczenia, warto zwrócić na nią uwagę. Bardzo dobrym ruchem było według mnie umieszczenie na końcu książki posłowia Neila Gaimana, będącego fanem utworów Gene’a Wolfe’a. Trudno się do czegokolwiek przyczepić, pozostaje zatem zabrać się za samą treść powieści.

“Pokój” jest na pewno jedną z tych lektur, które ciężko w pełni docenić po jednym przeczytaniu (pomimo zaledwie nieco ponad 230 stron). Na pierwszy rzut oka jest to opowieść schorowanego, starszego mężczyzny Aldena Weera, potrafiącego manipulować wspomnieniami. Przytacza nam on różne anegdoty ze swojego życia – od dzieciństwa aż po starość. Ot zwykła historia z elementami fantastycznymi. Ale czy na pewno? Momentami czytając książkę Wolfe’a, można odnieść wrażenie, że “coś tu jest nie tak” (nie bezpodstawnie), ale trudno powiedzieć, co dokładnie. Co tak naprawdę kryje się w historii Weera?

Uważam, że warto zwrócić uwagę na oryginalny tytuł powieści – “Peace”. Nie oznacza on pomieszczenia (a wiele razy można odnieść wrażenie, że Alden oprowadza na nas po “pokojach” swojego życia), a sytuację, stan, kiedy panuje spokój, nie ma przemocy etc. Jest to według mnie klucz, do odkrycia drugiego (zdecydowanie bardziej mrocznego) dna powieści i odczytania jej tak, jak chciał tego autor (potwierdził to w jednym z wywiadów), czyli jako “ghost story”. Jakie jest znaczenie wiązu posadzonego przed domem Weera? Czym, tak naprawdę, są wspomnienia dla głównego bohatera? O tym będziecie musieli przekonać się sami.

“Pokój” nie jest jedną z książek, w których od początku do końca historii jesteśmy prowadzeni za rękę – wskazówki pozostawione przez autora są trudne do znalezienia, a bez nich jedyne na co możemy liczyć, to średnio ciekawy zbiór anegdot. Gdyby tego było mało, czytelnik nie może w pełni zaufać narratorowi (co potwierdza Gaiman w swoim posłowiu) i musi sam zdecydować, kiedy Weer mówi prawdę, a kiedy manipuluje opowiadaną przez siebie historią (i dlaczego to robi).

Tu właśnie pojawia się, według mnie, największa wada powieści Wolfe’a – naprawdę wysoka bariera wejścia. “Pokój” wymaga od czytelnika ciągłego skupienia (próbowałem czytać w autobusie, nie dało rady) oraz dogłębnego analizowania poszczególnych fragmentów. Czy gra jest w tym przypadku warta świeczki? Myślę, że tak, chociaż nie da się ukryć, że samo czytanie “Pokoju” nie było dla mnie przyjemnością. Podobne odczucia miałem w przypadku “Domu z liści” Danielewskiego – ciekawa książka, dobry pomysł, ale niektóre momenty trzeba było po prostu “przemęczyć”.

Niezaprzeczalnym plusem “Pokoju” jest na pewno to, że zmusza on do myślenia (chyba, że zdecydujemy się zadowolić “wersją podstawową” powieści). Jaką rolę odgrywają w naszym życiu wspomnienia? Stają się “pokojami” do których możemy z radością wracać, czy może więzieniem, które nie pozwala nam ruszyć z miejsca? Czy tylko Alden Weer potrafi nimi manipulować?

Podsumowując:
“Pokój” to powieść nietuzinkowa, wymagająca od czytelnika pełnego zaangażowania i poświęcenia jej odpowiedniej ilości czasu (nie można dać się zwieść zaledwie 232 stronom), a odkrycie prawdziwej historii Aldena Weera daje ogromną satysfakcję (i gęsią skórkę). Pomimo iż czytanie książki Wolfe’a bywa męczące, to uważam, że warto po nią sięgnąć. Jeśli jednak szukacie lekkiej książki, którą można z przyjemnością przeczytać w autobusie, czy na wakacyjnym wyjeździe – “Pokój” zdecydowanie nie będzie dobrym wyborem.
Ocena: 8/10

Pokój Gene’a Wolfe’a możecie kupić pod tym linkiem.

Exit mobile version