Romans literatury pięknej z fantastyką już od bardzo dawna budzi wiele kontrowersji – bo gdzież jest ta magiczna granica między tym, co „piękne i elitarne”, a fantastycznym – nadal (niestety) kojarzonym w kręgach „poważnych i oczytanych” ludzi z infantylnością (chociażby przykładem takiej ignorancji są niedawne wypowiedzi Agaty Passent). Miłośnicy literatury przez duże „L” muszą jednak zdać sobie sprawę, że wychodzenie poza ramy gatunkowe jest praktyką powszechną. Zatem krzyżowanie się gatunków absolutnie nie przeszkadza im samym (a wręcz przeciwnie, często działa na ich korzyść), sprawcom zamieszania – autorom, ani nam – czytelnikom. Problem zaczyna się, kiedy do analizy dzieła zabierają się profesjonaliści, którzy z uporem maniaka pragną sklasyfikować teksty.

Czym jest Mag Johna Fowlesa?
Maga nie można nazwać powieścią fantastyczną, trudno przyporządkować do powieści realistycznej albo psychologicznej – jednakże jest on po części każdą z nich, a jednocześnie żadną.
Postmodernizm pozwolił współczesnej literaturze „odetchnąć”. Pisarze otrzymali niejako pewną swobodę tworzenia i eksperymentowania, lecz ma ona swoją cenę – świadomość, że tradycyjna fikcja i próba nadawania jej cech realizmu jest już po prostu niewystarczająca w opisie świata. Dlaczego zatem nie zaprzestać udawania, że fikcja jest fikcją i uznać ją za zwyczajną maskaradą stworzoną przez pisarza?
To wymykanie się poza granice literackości, nadaje Magowi charakter sylwiczny (formy otwartej) – a to za sprawą narracji pierwszoosobowej oraz – jak wspomina autor w Przedmowie – elementom autobiografizmu; chociaż, według mnie, ten efekt został uzyskany dzięki znamionom powieści inicjacyjnej. Tekst był pisany przez lata, podczas których sam pisarz dojrzał jako mężczyzna, a narracja wraz z nim. Zatem lekturę można traktować jako proces dorastania opowieści z perspektywy twórcy oraz czytelnika. Mag to nie tylko eksperyment literacki, lecz także powieść paradoksalnie mocno osadzona w tradycji.
Inicjacja młodego mężczyzny
John Fowles celowo uczynił głównym bohaterem napuszonego Anglika intelektualistę, który ma nas czasami drażnić swoją manierą i tendencją do bycia pseudoartystą-cynikiem. Ale pamiętajmy, że jest on świadom, że to tylko maska, jaką nakłada, by uczynić życie ciekawszym, mniej przeciętnym, znaczącym coś więcej.
Nicolas Ufre po burzliwym romansie z Alison przyjmuje posadę nauczyciela na greckiej wyspie Phraxos, gdzie pragnie odetchnąć od londyńskiego zgiełku i od dziewczyny, coraz bardziej angażującej się w związek. Monotonia szkoły, poczucie wyobcowania, śródziemnomorskie, nostalgiczne widoki to wszystko wywołuje w bohaterze poczucie znużenia, które zaprowadziło go do willi milionera, ekscentryka Conchisa. Nicolas w jego towarzystwie doświadcza niezwykłej przygody, składającej się kłamstw, gier, intryg, a przede wszystkim iluzji zniekształcającej wszystko to, w co wierzył dotychczas młody mężczyzna. Główny bohater akceptując naturę „rozrywki” bogacza, coraz głębiej zanurza się do jądra świata stworzonego przez gospodarza. Prawda, fikcja i poczucie rzeczywistości nie mają już znaczenia, a zaczyna się iście wybitna maskarada.
Czytelnik poznaje Nicolasa jako narcystycznego chłopaka, który ucieka od każdego i wszystkiego, co mogłoby mu narzucić daną rolę. John Fowles uczynił młodzieńca typowym przedstawicielem swojej klasy społecznej i nacji.
Nie wiesz, że jesteś samolubnym draniem, który nie potrafi, jakby to była impotencja, nie potrafi nawet myśleć o niczym oprócz siebie. (…) Tak się ustawiłeś, że nic nie może cię dotknąć.
Gra Conchisa zadedykowana Ufre’owi jest nie tylko kaprysem starca, lecz także lustrem, w którym Nicolas będzie oglądał swoją błazeńską twarz – egoisty i erotomana, oraz nauczką która pokaże mu, jak należy żyć.
W ten oto sposób Mag jest powieścią o tradycyjnym charakterze. Abstrahując od metafikcji – eksperymentalnego zabiegu, Fowles ucieka się do korzeni powieści, które podsumowują słowa Stendhala: powieść to jest zwierciadło, które obnosi się po gościńcu. (Czerwone i czarne)
Gra Boga
Tak brzmieć miał pierwotny tytuł Maga, pod którego maską (a nawet wieloma maskami) możemy zobaczyć Conchisa. Człowiek ten kreowany na wszechmocną i niedostępną istotę, kreatora, poruszyciela życia – wytworzonej iluzji, a nawet złudzenie samego siebie. Ma on odzwierciedlać nasze wszystkie wyobrażenia na temat Boga. Jednakże obraz dobrego Pana miesza się ze złem, manipulacją oraz żądzą przemocy tejże istoty. Zatem wizerunek Absolutu, im dalej w las, tym bardziej zaczyna nabierać kształtu podłej kreatury z najgorszych koszmarów.
Spojrzałem mu w oczy i nareszcie znalazłem w nich coś, czemu mogłem uwierzyć, i pojąłem, że moja ignorancja, moja osobowość, moje przymioty i wady były mu do maskarady potrzebne.
John Fowles ubolewał niekiedy nad faktem, że ostatecznie tytuł powieści brzmi Mag, lecz biorąc pod uwagę powyższe rozważania obecny tytuł jest według mnie lepszy. Oddaje bowiem postmodernistyczne podważenie wartości na rzecz zupełnie innej perspektywy, że wszystko, w co dotychczas wierzyliśmy, jest po prostu fikcją samą w sobie.
Trud czytania
Czytelnik obecnie przestaje być tylko podglądaczem życia i myśli bohaterów. Ta wygodna i dająca ogromną przyjemność postawa staje się już niewystarczająca w relacji odbiorca – bohater – narracja. John Fowles zmusza nas poniekąd do wysiłku podczas lektury – musimy być cały czas czujni, aby nie do końca uwierzyć w iluzję, by każdy trop bądź pułapkę pozostawioną przez pisarza zinterpretować i odwołać się do naszego doświadczenia czytelniczego.
W ten sposób akt czytania ilustruje proces tworzenia fikcji. Czytelnik, tak jak twórca, musi być aktywny i ani na moment nie może oddać się chwili zapomnienia w lekturze.
Czytelniku, jak bardzo jesteś oczytany?
Jak już wspomniałam, w postmodernizmie literatura wymaga od czytelnika pełnego zaangażowania oraz pewnej nadświadomości tekstowej. Pisarz nie będzie nas prowadził za rączkę i pokazywał, na co mamy zwrócić uwagę, a co zignorować, gdyż jest to hermetyczny żarcik.
Dla niektórych Mag może być przeintelektualizowanym tomiszczem, w którym są tylko… Słowa, słowa, słowa. I owszem można się zgodzić z taką opinią, jeśli czytelnik zasiada do lektury bez odpowiedniego przygotowania. Jednakże dla tego doświadczonego, który (jeśli pierwszy raz zabieracie się za tę książkę) przyjmie perspektywę narratora, a tym samym zaproszenie do świadomej maskarady – powieść będzie prawdziwą ucztą literacką. Książka ta jest skonstruowana tak, by przeczytać ją więcej niż jeden raz – dlaczego? Gdyż warto spojrzeć na perspektywę innych bohaterów, a przede wszystkim Conchisa, a także poznawszy już, na czym polega spektakl, oglądać go nie z punktu uczestnika, lecz twórcy bądź aktora.
Głównym tematem poruszanym w Magu jest iluzja, którą John Fowles wytwarza prowadząc swoiste gry intertekstualne (zarówno fikcyjne, jak i realne). Jak sam autor wspomina w Przedmowie, trudno się oderwać od wpływów kultury – książek, które ukształtowały człowieka i pisarza jednocześnie. I tak oprócz wymienionych przez Folwesa znaczączych dla niego powieści, spotkamy w ciągu narracji odwołania (często mało subtelnie zaznaczone) do chociażby Burzy Szekspira, Justyna, czyli niedole cnoty Markiza de Sade, Astrea Honore d’Ufre’a, czy Mój przyjaciel Meaulnes Alain-Fourniera, a także Procesu Franza Kafki. Warto przed sięgnięciem po Maga zapoznać się z tymi utworami, dzięki tej wiedzy będziemy mieć lepszy wgląd na kreację głównego bohatera oraz wątki poruszane w powieści.
Gdzie tu fantastyka?
Nie chcę rzecz jasna zdradzać szczegółów fabuły, ale warto przygotować się na to, że nie jest to typowa powieść fantastyczna. Niech nikogo nie zmyli tytuł Mag, gdyż, jak już wcześniej wspomniałam, ma być to swoista ilustracja naszych wyobrażeń o Bogu. Elementy fantastyczne są przedstawione nam jako dosłownie fantastyczne – fikcyjne, jako część maskarady. Ale przez sceptycyzm i poczucie realizmu, który przyjmujemy wraz z perspektywą bohatera, wytworzona iluzja staje się rzeczywistością, koszmarem na jawie.
Arcydzieło czy oszustwo?
Można usłyszeć skrajne opinie o Magu, myślę, że wynikają one z tego, że jesteśmy przyzwyczajeni do tradycyjnej formy powieści, która podaje nam wyraźne tropy, które należy w odpowiedni sposób odczytać.
Aluzyjność Maga ma charakter postmodernistyczny i dodaje tekstowi efekt „labiryntu”. Ponadto jest on wzmocniony połączeniem elementów różnych gatunków literackich: romansu, autobiografii, przedstawienia teatralnego, powieści detektywistycznej, a także ciągłemu przenikaniu cech realizmu i fantastyki.
Może będzie to truizm, ale Mag jest książką niejednowymiarowa. Jeśli szukacie odpowiedzi na pytanie, co dany element znaczy, warto pomyśleć o interpretacji, opierając się o test Rorscharcha – jak na dane rzeczy reagujemy, jakie uczucia w nas wyzwalają.
Nie mogę wyrzec się tego doświadczenia. To tak jak z przeczytaną do połowy książką. Nie da się jej wyrzucić do kosza.
Uznajmy to zdanie wypowiedziane przez Nicolasa jako jeden z kluczy do odczytywania tekstu. Otóż w tym momencie John Fowles zaznacza, że Mag jest to opowieść o doświadczeniu procesu twórczego, ewolucji maskarady. Pisarz tak jak Conchis bawi się w boga, obaj tworzą fikcję, kontrolują wytworzony świat, uczestniczą w nim, ale z bezpiecznej pozycji wszechmocnego bytu, zaś Nicolas chociaż świadomy nieprawdziwości spektaklu, nie może go porzucić, tak jak czytelnik nie zostawia niedomkniętej historii.
Podsumowanie
Czy Mag jest zatem udanym romansem fantastyki z literaturą piękną? Według mnie zdecydowanie tak. John Fowles swoim dziełem pokazuje, że nawet w czasach poczucia wyczerpania, literatura nadal trwa i ma się nadzwyczaj dobrze. Powieść angielskiego pisarza to zaproszenie czytelnika do aktywnej gry procesu twórczego. Ten eksperyment prozatorski z pewnością jest zadedykowany osobom otwartym na nowe, intensywne wrażenia czytelnicze, a wierzcie mi, że w Magu jest ich wiele. Dlatego też po książkę Fowlesa warto sięgnąć więcej niż jeden raz.
Jakie są Wasze wrażenia po przeczytaniu powieści? Dajcie, proszę znać w komentarzach!
PS Tekst dedykowany jest jednemu z naszych patronów z serwisu Patronite. Jeśli chcielibyście nas wesprzeć tak jak on, zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu.

moje wrażenia – oczarowana
chyba jeszcze raz jej posłucham (audiobook)