„Cyrk Nocy” Erin Morgenstern – recenzja

Zwykło się oceniać debiuty, rozpoczynając od stwierdzenia: „jak na debiut…”. Może być to dla niektórych krzywdzące lub wręcz przeciwnie, powodem uznania, albo środkiem łagodzącym ewentualne krytyczne uwagi. Zobaczmy, jak jest w przypadku książki Cyrk Nocy Erin Morgenstern.

W przypadku Erin Morgenstern należy mówić o jej  pierwszej powieści Cyrk Nocy jak o całkiem udanym debiucie, jednakże niepozbawionym wad – które już doświadczonego pisarza przyprawiłyby o rumieniec wstydu, zaś nowicjuszowi służyłyby jako wygodna wymówka, bo to debiut przecież. Cyrk Nocy okazał się dla mnie słodkim rozczarowaniem. Dlaczego „słodkim”, zapytacie? Dlaczego określiłam go „udanym”, skoro kręcę nosem? Już spieszę z odpowiedzią – autorka zbudowała magiczny, niezwykle malowniczy, pełen tajemnic świat – i ta atmosfera towarzyszy czytelnikowi podczas lektury i ani na moment nie wydaje się być sztuczna.

Akcja powieści rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku w Europie i w Stanach Zjednoczonych, kiedy ludzie byli bardziej oczytani, wysmakowani, lepiej ubrani i mieli ciekawsze rozrywki. Losy obojga młodych ludzi, Celii i Marca, zostały połączone odwiecznym pojedynkiem dwóch magów – artystów. Mężczyzna i kobieta nagle stali się marionetkami, nie tylko w rękach mistrzów, lecz także gry, którą sami nieświadomie prowadzą, nie wiedząc nic o sobie ani o zasadach rozgrywki.      

Tak w skrócie można przedstawić zarys fabuły, lecz według mnie jest ona tłem dla głównego bohatera tej powieści, a mianowicie – cyrku; przestrzeni w formie kręgu oraz widowiska, które zniekształca nasze pojęcie o rzeczywistości, zaś codzienność już nie jest taka sama po doświadczeniu przeżycia na granicy jawy i snu.

Le Cirque des Rêves składa się z serii kręgów. Być może to nawiązanie do etymologii wyrazu „cyrk”, który wywodzi się z greckiego kirkos, czyli koła, albo okręgu. Mamy tu wiele odniesień do koncepcji cyrku w sensie historycznym, choć ten bynajmniej nie jest klasyczny. Zamiast jednego namiotu zawierającego koncentryczne kręgi są tu skupiska namiotów niczym piramid, niektórych dużych, innych niewielkich. Wiodą między nimi koliste ścieżki otoczone ogrodzeniem w kształcie okręgu. Zapętlają się w nieskończoność.

Friedrick Thiessen, 1892

Tak oto opisuje cyrk jego znawca, a także fanatyk – tragicznie zakochany w doskonałości formy zegarmistrz. Le Cirque des rêves to pojedynek wyobraźni obojga magów, iluzjonistów, którzy do swojego epickiego starcia wykorzystują ofiary magii i finezji widowiska. Tworzą doskonałe piękno okupione cierpieniem i ciągłą tęsknotą za perfekcją.  

Erin Morgenstern poniekąd wykorzystuje eteryczny albo wręcz święty, liturgiczny wizerunek cyrku (owszem, bez religijnego ducha, ale zachowując jego majestatyczny charakter). Miejsca, gdzie łączy się odwieczny mit, wyobraźnia i awangarda. Pisarka kreuje cyrk iluzji, piękna oraz wrażliwości, której jest w nas coraz mniej. Brak w nim przesady, kiczu, każdy element scenografii, przedstawienia, a nawet strojów artystów jest wyważony.

Niestety jednak sztampa razi nas w momencie, kiedy od początku zapowiadany romans, historia tragicznej miłości, w końcu ma się rozpocząć. Przykro mi to stwierdzać, ale naprawdę wspaniały pomysł i duża część realizacji powieści poszła na marne przez ten wątek, który wypada naprawdę blado na tle magicznego cyrku oraz napięcia, jakie stworzyła pisarka i do jakiego przygotowywała czytelnika przez długi czas.     

Wydaje mi się, że gdyby Erin Morgenstern na pewnym etapie pracy nad książką zdecydowała się nieco mniejszy nacisk położyć na wątku romantycznym (mimo że jest to wydawałoby się rdzeń powieści oraz jak wiadomo miłość zawsze dobrze się sprzedaje), a skupiła się budowaniu i powolnej destrukcji mitu cyrku – byłoby to z korzyścią dla całej powieści. Niestety, w obecnej formie po zakończeniu lektury odczuwałam spory niedosyt.

Ponadto autorka rozpoczęła kilka wątków postaci, które wydawały się dość istotne dla wydarzeń przedstawionych w powieści, jednakże patrząc z dalszej perspektywy, czytelnik może mieć wrażenie, że ich działania koniec końców okazały się marginalne, wręcz niepotrzebne.

O ile główni bohaterowie wydają się mało ludzcy – i ktoś mógłby zarzucić postaciom wykreowanym przez autorkę brak autentyczności, to będę bronić takiego rozwiązania, gdyż służy ono budowaniu atmosfery elitarnego kręgu magów, o tyle nie potrafię wybaczyć Morgenstern, że rozwiązanie historii pozbawiła kompletnie dramaturgii i zakończenie jest według mnie niesatysfakcjonujące.   

Podsumowując:

Zatem, czy warto sięgnąć po tę książkę, mimo tak poważnych usterek? Cyrk nocy to ładnie napisana powieść. Podczas lektury można odnieść wrażenie, jakby płynęło się przez tekst i namalowane słowem obrazy. Owszem warto – odpowiadając na pytanie, ale dla przyjemności – takiej estetycznej, kiedy otwieramy magazyn ze ślicznymi zdjęciami i podziwiamy pięknych ludzi.

Cyrk nocy to niewymagająca lektura do poczytania w iście instagramowej inscenizacji – ogród, kawa, bukiet świeżych kwiatów na stoliku i monotonny śpiew ptaków wprawiający w sielankowy nastrój. Ale jak to bywa, zaraz poza kadrem wkrada się coś, co psuje cały obraz. Powieść Erin Morgenstern nie jest wolna od wad, ale koniec końców, jak na debiut, wyszło całkiem nieźle.    

Jeśli szukacie dla siebie innych książek YA, zapraszamy do lektury recenzji z naszego działu Fantastyka młodzieżowa.

Ocena:

6/10

PS Pozostając w temacie debiutów, zapraszamy do przeczytania naszego artykułu na temat powieści z gatunku weird fiction Jakuba Bielawskiego Ćma.



Categories: Fantastyka młodzieżowa, Różne

Tags: , , , , , , , ,

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: