Jakiś czas temu na Fantasmarium pisaliśmy o naprawdę ciekawym zbiorze legend o Królu Arturze Rogera Lancelyna Greena, tym razem natomiast postanowiliśmy sięgnąć po Mity Skandynawskie tego samego autora. Czy warto sięgnąć po tę książkę i to właśnie z nią rozpocząć swoją czytelniczą przygodę z bogami Asgardu? Przekonajmy się.

Opowieści mówione lub śpiewane
W starej Islandii przy ognisk żarze
I dymie, zawsze chętnie słuchane
Gdy snuli je skaldowie i bajarze
Longfellow
Zanim przejdziemy do właściwej treści Mitów Skandynawskich, myślę, że warto poświęcić słów kilka samemu samemu autorowi książki. Urodzony w 1918 roku Roger Lancelyn Green był jednym z członków owianego już legendą oxfordzkiego stowarzyszenia The Inklings, do którego należeli między innymi J.R.R. Tolkien i C.S. Lewis. Pisarz znany jest głównie ze swoich opracowań mitów dotyczących Króla Artura, starożytnej Grecji, Egiptu, czy krajów skandynawskich. Całe rzesze czytelników zaczęły poznawać historię bogów Asgardu właśnie z wydaną w 1960 roku książką Greena – chociażby Neil Gaiman po napisaniu Amerykańskich Bogów przyznał, że była ona jedną z jego inspiracji w trakcie procesu twórczego.
Rozpoczynając lekturę książki Mity Skandynawskie, warto zwrócić uwagę na ogrom pracy wykonanej przez Rogera Lancelyna Greena. Autor podjął próbę scalenia różnego rodzaju podań, poematów i skrawków informacji (w przedmowie wyróżnione są Edda poetycka, Edda prozaiczna i Saga o Wolsungach), w ciągłą, uporządkowaną chronologicznie historię i rezultat okazał się naprawdę imponujący. Green zgrabnie połączył informacje powstania świata i innych ważnych w skandynawskiej mitologii elementów, z tymi odnoszącymi się do konkretnych przygód Odyna i pozostałych bogów Asgardu. Biorąc też pod uwagę fakt, że informacji o mitach nordyckich jest zdecydowanie mniej, niż tych związanych choćby ze starożytną Grecją, autorowi należą się brawa.
Aby lepiej wczuć się w klimat mitów skandynawskich, warto uświadomić sobie, w jakim świecie przyszło żyć jego twórcom:
W północnych krainach lato jest krótkie, a zima długa i mroźna. Życie jest nieustanną walką z bezlitosnymi siłami natury: z chłodem i mrokiem, z zimowymi śniegami i lodem, z przeszywającym wiatrem, z nagą skałą, na której nie wyrośnie nic zielonego, z grozą ciemnych gór i głębokich parowów zamieszkanych przez wilki. Ludzie żyjący tam w zaraniu dziejów musieli być silni i wytrzymali, aby w ogóle przetrwać.
Dla Wikingów śmierć w nierównej walce była czymś pięknym, a do Valhalli trafiali tylko polegli w boju prawdziwi wojownicy. Często można to zauważyć w mitologii skandynawskiej – w wojnie z olbrzymami zamieszkującymi Jotunheim, bogowie Asgardu stoją na straconej pozycji. Trudno też nie zwrócić uwagi na wszechobecny fatalizm, z góry wiadomo przecież, że cały świat czeka zagłada (podobna sytuacja ma miejsce chociażby w przypadku Kulla Roberta E. Howarda). Pomimo tego Odyn i pozostali bogowie podejmują wyzwanie rzucone im przez olbrzymów i zbierają armię, która stanie do walki w trakcie ostatecznej bitwy.
Roger Lancelyn Green przedstawia nam wszystkie najważniejsze wydarzenia zawarte w skandynawskich podaniach – zaczynając od Drzewa Życia i powstania całego świata, przechodząc do podróży Odyna i przygód Thora oraz Lokiego, a kończąc na Ragnaroku. Jeśli chodzi sam wachlarz opowieści, to jest on bardzo podobny do tego, zawartego w Mitologii nordyckiej Neila Gaimana. Muszę jednak przyznać, że w tym przypadku bardziej podobał mi się nieco podniosły, lepiej, według mnie, oddający ducha opowiadanych historii styl Rogera Lancelyna Greena. Jeśli czytaliście obie wersje, bardzo proszę podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach.
Podsumowując:
Mity Skandynawskie to doskonała propozycja dla każdego czytelnika, chcącego rozpocząć swoją przygodę ze światem nordyckich bogów. Legendy wybrane przez Rogera Lancelyna Greena wciągają, postacie są wyraziste, a dzięki zgrabnemu uporządkowaniu poszczególnych historii, książkę czyta się niemalże jak powieść. Dodajmy do tego przyjemny, elegancki styl autora oraz naprawdę piękne wydanie i klimatyczne ilustracje, a oprócz ciekawej lektury, dostaniemy też prawdziwą ozdobę każdej biblioteczki. Gorąco polecam.
Ocena: 8/10

Po przeczytaniu opracowania mitów arturiańskich tego autora też nabrałam chęci na jego kolejne utwory – fani fantastyki po prostu powinni znać wszelkie możliwe mitologie. I wygląda, że jest to bardziej rzetelne podejście niż w „Mitologii nordyckiej” Gaimana.
Pełna zgoda!