Jak dotąd moje doświadczenia z serią “Uczta Wyobraźni” zawsze były pozytywne. Chociażby Pokój Gene’a Wolfe’a, Jonathan Strange i Pan Norrell Susanny Clarke czy Ślepowidzenie Petera Wattsa są książkami, które, według mnie, bez wahania można polecić każdemu miłośnikowi fantastyki. Czy Zrodzony Jeffa VanderMeera to powieść stojąca na równie wysokim poziomie jak wspomniane tytuły? Przekonajmy się.

Wszyscy chcemy być tylko ludźmi, chociaż żadne z nas nie wie, co to naprawdę oznacza.
Akcja Zrodzonego ma miejsce w zniszczonym, bezimiennym mieście, które padło ofiarą bliżej nieokreślonej ekologicznej katastrofy. Oprócz podzielonych na kilka frakcji resztek ludzkości, ruiny zamieszkują też genetycznie zmodyfikowane zwierzęta – pozostałości po eksperymentach tajemniczej organizacji zwanej Firmą, zdeformowane dzieci i król upadłego świata – ogromny, latający niedźwiedź Mord. Aby obraz uniwersum stworzonego przez VanderMeera był kompletny, nie można zapomnieć o trującej rzece, kwaśnych deszczach i panującej dosłownie wszędzie atmosferze rozkładu. To właśnie w tym świecie główna bohaterka powieści, Rachel, odnajduje dziwne, przypominające ukwiał stworzenie – Zrodzonego.
Wstępny szkic Zrodzonego w wykonaniu Jeffa VanderMeera (inne grafiki dostępne na Twitterze autora)
Pomimo braku jakichkolwiek informacji dotyczących historii stworzenia, czy jego możliwości, kobieta postanawia się nim zaopiekować, co z czasem przeradza się w swoistą relację matki z dzieckiem. Oprócz Zrodzonego i Rachel, jednym z głównych bohaterów jest też handlarz biotechnologii i były pracownik Firmy – Wick. Jakie tajemnice skrywa przeszłość każdej z tych postaci? Jaką rolę odegrały w upadku miasta? Czym jest Zrodzony? Co kryje się na niższych poziomach ruin Firmy? O tym będziecie musieli przekonać się sami w trakcie lektury powieści.
Od pierwszej do ostatniej strony Zrodzonego czytelnikowi towarzyszy dziwaczna, często niepokojąca atmosfera, właściwa dla twórczości VanderMeera. Dodajmy do tego rozważania dotyczące ludzkiej tożsamości i tego, co tak naprawdę znaczy być człowiekiem, ogromną ilość niedopowiedzeń i tajemnicę, zmuszającą czytelnika do samodzielnego poskładania historii w całość oraz gęsty, postapokaliptyczny klimat, a dostaniemy naprawdę wartościową powieść.
W trakcie lektury warto zwrócić uwagę na naprawdę dobrze skonstruowane postacie (może z małym wyjątkiem), postępujące zgodnie ze swoimi charakterami i wcześniejszymi doświadczeniami. VanderMeer wykorzystując relację Rachel i Zrodzonego, wielokrotnie prowokuje czytelnika do zastanowienia się nad tym, do jakiego stopnia możemy zmienić czyjąś naturę. Tytułowa istota niejednokrotnie pyta się swojej przyszywanej matki, czy jest prawdziwą osobą. Jak się okazuje, odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta.
Jednym z ciekawszych wątków pojawiających się w Zrodzonym jest historia tajemniczej Firmy, której ruiny pełne są nieudanych eksperymentów genetycznych oraz mrocznych tajemnic. Wybierając niewiele mówiącą nazwę, podobnie jak w przypadku samego miasta, w którym ma miejsce powieść, autor zdecydował się pozostawić w swoim uniwersum kolejną zagadkę dla czytelnika, ale i nakierować światła reflektorów na to, co w Zrodzonym jest najważniejsze – historie, a raczej tragedie poszczególnych postaci. Nie będzie według mnie dużym spoilerem wspomnienie, że wszyscy główni bohaterowie w taki czy inny sposób związani są z Firmą.
Muszę przyznać, że w trakcie lektury Zrodzonego miałem odczucia podobne, jak w przypadku Pokoju Gene’a Wolfe’a. Niektórych rzeczy musimy domyślić się sami, inne nabierają sensu dopiero przy powtórnym czytaniu, a jeszcze inne nigdy nie otrzymują w książce jednoznacznej odpowiedzi, zmuszając czytelnika do dopowiedzenia sobie brakujących części historii. Pomimo iż naprawdę wymagająca i momentami po prostu ciężka w czytaniu, powieść VanderMeera, bez najmniejszych wątpliwości, również warta jest włożonego wysiłku.
Jeśli chodzi o wady powieści, to myślę, że podobnie jak w przypadku wspomnianego wcześniej Pokoju, może być nią wysoka bariera wejścia dla czytelnika. Zrodzony przekartkowany “na szybko” to postapokaliptyczna powieść jakich wiele. Dopiero przy uważnej lekturze, pozwalającej naprawdę zagłębić się w historię przedstawioną przez VanderMeera, okazuje się on powieścią wyjątkową.
Podsumowując:
Zrodzony to bardzo oryginalna, warta przeczytania powieść postapo. Dzięki interesującej, zmuszającej do myślenia historii i dobrze skonstruowanym postaciom, książka VanderMeera to ciekawa propozycja dla każdego czytelnika, gotowego podjąć wyzwanie rzucone przez autora. Jeśli szukacie ambitnej książki, której lektura zajmie Wam zdecydowanie dłużej niż sugerowałaby jej grubość, gorąco polecam. W innym przypadku myślę, że warto sięgnąć po inną, nieco lżejszą lekturę. Zachęcamy do przeczytania naszych list najlepszych książek fantasy i sci-fi.
Ocena: 8/10

Categories: Fantastyka, Książki sci-fi, Różne
Właśnie. Wiedziałem, że o jakiejś książce zapomniałem…
Solidna powieść, polecam. 🙂
Jest w kolejce po „Gorączce Ciboli”, „Echopraksji” i „Poklatkowej rewolucji”.
(o! można przez twittera!)