Dosyć niedawno w księgarniach pojawił się kolejny tytuł z tolkienowskiej kolekcji Wydawnictwa Zysk, a mianowicie – Opowieści z Niezbepiecznego Królestwa. Tak jak w przypadku Silmarillionu, Hobbita oraz Władcy Pierścieni, postanowiłem sięgnąć po tę lekturę. Czy było warto? Przekonajmy się.
W Opowieściach z Niebezpiecznego Królestwa znajdziemy obszerny wstęp Toma Shippeya, cztery opowiadania (Łazikanty, Gospodarz Giles z Ham, Kowal z Przylesia Wielkiego i Liść, dzieło Niggle’a), zbiór szesnastu wierszy Przygody Toma Bombadila oraz słynny esej J.R.R Tolkiena, O baśniach. Uroku wspomnianym tekstom dodają natomiast piękne, jak zwykle, ilustracje Alana Lee. Jeśli chodzi o samo wydanie książki, to nie ma się, do czego przyczepić i całość prezentuje się po prostu wspaniale. Przyjrzyjmy się zatem poszczególnym utworom.
Lekturę zaczynamy od Łazikantów, tekstu Tolkiena, który zawsze budzi u mnie miłe wspomnienia z dzieciństwa. Warto wspomnieć tutaj, że opowiadanie skierowane jest do młodszych czytelników – jego fabuła opiera się na bajce wymyślonej przez autora, aby pocieszyć swojego synka, gdy ten zgubił ulubioną zabawkę.
Utwór przedstawia historię Łazika, pieska, który okazał brak szacunku czarodziejowi, co jak wszyscy wiemy, rzadko kiedy kończy się dobrze. W trakcie opowiadania, głównemu bohaterowi przyjdzie odwiedzić między innymi Księżyc i dno morza oraz poznać ich mieszkańców. Pomimo iż, jak wspomniałem, głównym odbiorcą Łazikantów mieli być młodsi czytelnicy, Tolkienowi udało się zgrabnie wpleść do historii nieco bardziej mroczne, niebezpieczne elementy, takie jak Wielki Biały Smok, wąż morski czy księżycowe pająki. Dodajmy do tego charakterystyczne dla autora Silmarillionu poczucie humoru i piękny styl, a otrzymamy naprawdę przyjemną lekturę.
Kolejnym tekstem zawartym w Opowieściach z Niebezpiecznego Królestwa jest Gospodarz Giles z Ham, również humorystyczny, ale nieco bardziej dojrzały tekst. Autor przedstawia nam tutaj historię tytułowego gospodarza Aegidiusa, któremu pewnej nocy szczęśliwie udaje się wygonić ze swoich ziem tratującego wszystko na swojej drodze olbrzyma. Oczywiście mężczyzna bardzo szybko zyskuje sławę wśród innych mieszkańców miasteczka, a wieści o jego bohaterskich czynach docierają aż do samego króla. Gdy królestwo staje przed zagrożeniem w postaci smoka Chrysophylaxa, oczy przerażonych ludzi zwracają się oczywiście w kierunku podobno nieustraszonego i zaprawionego w bojach gospodarza. Co z tego wyniknie? O tym będziecie musieli przekonać się sami.
W trakcie lektury Gospodarza Gilesa z Ham warto zwrócić uwagę na starcie tego, co stare i tradycyjne oraz tego, co nowe i nowomodne (o czym wspomina Tom Shippey w swoim wstępie do Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa). W opowiadaniu Tolkiena wielokrotnie widać, że skłania się on ku temu pierwszemu – garłacz Gilesa nie odpowiada naukowej definicji znanej z najnowszego słownika, ale działa. Proste, ciężkie miecze zostały zdegradowane do roli ozdoby, a pomimo tego to właśnie Gryziogon (zwany też Caudimoraxem) okazuje się jedyną skuteczną bronią przeciwko smokowi.
Po przeczytaniu Gospodarza Gilesa z Ham, czas na Przygody Toma Bombadila, składające się szesnastu, czasem krótszych, czasem dłuższych wierszy. Sam tytuł może być dla czytelnika nieco mylący, gdyż zaledwie dwa utwory dotyczą tytułowego bohatera, jednego z najbardziej tajemniczych i potężnych mieszkańców Śródziemia. Oprócz nich znajdziemy tutaj chociażby wiersz Sama Olifant czy Ostatni statek. Jeśli nie jesteście miłośnikami twórczości J.R.R. Tolkiena, myślę, że ten fragment książki nie przypadnie Wam szczególnie do gustu. Mnie niestety nie oczarowały.
Teraz przejdźmy do Kowala z Przylesia Wielkiego, tekstu, który powstał gdy Profesor pisał przedmowę do ilustrowanego wydania Złotego Klucza George’a MacDonalda. W pewnym miasteczku, co dwadzieścia cztery lata, urządzane jest przyjęcie dla dzieci.W jego trakcie przyjdzie im skosztować wspaniałego tortu, w którego cieście ukryta jest gwiazdka otwierająca drogę do Krainy Czarów. Opowiadanie przedstawia swoiste pożegnanie tytułowego kowala ze światem magii oraz jego walkę z, jak to określił autor, żelaznym kręgiem pospolitości. Przykładem może być tutaj jeden z bohaterów utworu, Mistrz Nokes – człowiek pozbawiony wyobraźni, zaprzeczający istnieniu jakiejkolwiek magii. W jego wyobrażeniu elfy to śmieszne stworki (motyw ten pojawia się też w eseju O baśniach), Kowal widzi natomiast potężnych elfickich wojowników, gotujących się do walki. Warto przeczytać.
Na koniec została nam prawdziwa perełka – Liść, dzieło Niggle’a, według mnie zdecydowanie najlepszy utwór w Opowieściach z niebezpiecznego królestwa. Tekst zawiera elementy autoportretu Tolkiena, wątpliwości i lęk dręczące go po ponad dwudziestu latach spędzonych na tworzeniu ogromnego świata, który przyszło nam potem pokochać w Silmarillionie czy Władcy Pierścieni. Co więcej, cała historia oparta jest podobno na śnie Profesora. Podobnie jak Tolkien, malarz Niggle podjął się niezwykle trudnego zadania.
Niggle stracił zainteresowanie innymi obrazami lub przystawiał je i przybijał do krawędzi wielkiego płótna. Szybko stało się ono tak ogromne, że musiał używać drabiny, po której biegał w górę i w dół, tu zrywając skrawek płótna, tam kładąc smugę farby.
Pewnego dnia, malarz, bez możliwości dokończenia swojego dzieła, zostaje zabrany do Przytułka – swoistego czyśćca, gdzie szybko zostaje zapędzony do ciężkiej pracy. Po pewnym czasie dochodzi do rozmowy pomiędzy Pierwszym i Drugim Głosem, mającej ocenić życie Niggle’a i pomóc im zdecydować, czy jest gotów kontynuować swoją wędrówkę:
Zauważcie, ile stracił czasu, nawet się nie bawiąc. Nigdy nie przygotował się do podróży. Był całkiem zamożny, a przyjechał jak biedak i trzeba było go ulokować w skrzydle przeznaczonym dla nędzarzy.
Bardzo szybko przekonujemy się, że ostatecznym terminem, którego Niggle tak bardzo się bał i przed którym chciał zdążyć jest śmierć. Motyw, który wespół z wędrówką bardzo często przewija się w twórczości J.R.R. Tolkiena.
Odszedł nauczyć się wszystkiego o owcach i halach, odszedł, by patrzeć na niebo szersze i bardziej błękitne i iść wyżej, coraz wyżej, w Góry. Nie wiem, co stało się z nim później. Nawet mały Niggle w swoim starym domku mógł szkicować Góry, wchodziły w świat jego obrazu, lecz, co leży poza nimi, wiedzą tylko ci, którzy je przekroczyli.
Liść, dzieło Niggle’a to przepiękny, zmuszający do myślenia utwór – pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika fantastyki (i nie tylko).
Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa zamyka esej Tolkiena O baśniach.
Kraina czarów to ziemia niebezpieczna, gdzie na nierozważnych czekają pułapki, a na zbyt śmiałych – więzienne lochy.
Czym są baśnie i skąd się wzięły? Jaki z nich pożytek? Jaka jest najgorsza z napisanych dotąd baśni? Odpowiedzi między innymi na te pytania znajdziemy w eseju Profesora.
Podsumowując:
Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa to ciekawa propozycja dla osób chcących zapoznać się z utworami J.R.R. Tolkiena nieco mniej znanymi niż Silmarillion czy Władca Pierścieni. Czytelnik znajdzie w nich tak opowiadania humorystyczne (Łazikanty i Gospodarz Giles z Ham), jak i bardziej poważne, zmuszające do refleksji Kowal z Przylesia Wielkiego czy wspaniały Liść, dzieło Niggle’a, esej O baśniach, a uroku całości dodają ilustracje niezawodnego Alana Lee. Jeśli jeszcze nie czytaliście wymienionych wyżej utworów, to myślę, że warto rozważyć sięgnięcie po Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa.
Ocena: 8/10
Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa możecie kupić pod tym linkiem.
Categories: Fantastyka, Klasyka, Książki
Pytanie jedynie ile tam Tolkiena w Tolkienie 😉 A ile dobudowanej treści aby się sprzedało. Co nie zmienia faktu, że zapewne i tak się skuszę. Mają mnie i już … 😉
Też zawsze zadaję sobie to pytanie, a później kupuję. 🙂 Ta książka nie zawodzi według mnie. 🙂
Pozycja godna uwagi. Zważywszy, ze Tolkien wydał tylko dwie książki (Władca Pierścieni i Hobbit), a cała reszta to mniej lub bardziej zmodyfikowane notatki autora, to bardzo trzymają klimat Śródziemia.
Godna uwagi w rzeczy samej. A jeśli chodzi o wszystkie kolejne wydania notatek Tolkiena – jestem jak najbardziej za, póki co żadne mnie nie zawiodło. 🙂