Na Fantasmarium już kilkukrotnie pojawiały się teksty dotyczące klasyki literatury grozy – Opowieści o duchach i Opowieści starego antykwariusza M.R. Jamesa, Dracula Brama Stokera, Wendigo i inne upiory Algernona Blackwooda, czy Inne światy Arthura Machena. Tym razem postanowiłem sięgnąć po kolejną perełkę gatunku, a mianowicie Upiorną opowieść Petera Strauba, książkę często pojawiającą się na listach najlepszych horrorów-książek. Czy zasłużenie? Przekonajmy się.
Rozpadlina była tylko jednym z otworów w tej czarnej otchłani, która leży poniżej nas, wszędzie.
Nathaniel Hawthorne, Marmurowy faun
Jaka była najgorsza rzecz, którą kiedykolwiek zrobiłeś? Tego ci nie powiem, ale opowiem ci o najgorszej rzeczy, która mi się przytrafiła… o tej najstraszniejszej.
Peter Straub, Upiorna opowieść
Akcja powieści toczy się głównie pod pod koniec lat siedemdziesiątych, w małym amerykańskim miasteczku Millburn, które współczesność pozostawiła na marginesie. Stowarzyszenie Chowder składające się z czterech starszych panów (piąty członek zmarł w dziwnych okolicznościach) – James Sears, Ricky Hawthorne, Lewis Benedikt oraz John Jaffrey, raz na jakiś czas spotykających się, aby opowiadać sobie straszne historie. Zasady są proste – uczestnicy muszą ubierać się elegancko, nie pić za dużo i nie dopytywać o prawdziwość opowieści pozostałych. Bardzo szybko przekonujemy się, że panowie nie są po prostu kochanymi staruszkami i każdy z nich ma mniejsze lub większe grzechy na sumieniu. Co się stanie, gdy przyjdzie im skonfrontować się ze swoją przeszłością? O tym będziecie musieli przekonać się sami, czytając Upiorną opowieść.
W Millburn ma się dziwne uczucie tkwienia w czymś nieruchomym, ciężkim, a z drugiej strony nerwowym. Nerwowym, ponieważ wszyscy czują, że na zawsze coś stracili – że mimo wszystko współczesność pozostawiła ich na marginesie.
Jako że lekturę Upiornej opowieści można potraktować na kilka sposobów, zaczniemy od tego najbardziej powierzchownego – historii miasteczka nawiedzonego przez potwora. W trakcie czytania wielokrotnie miewałem skojarzenia z Miasteczkiem Salem (sam Peter Straub przyznał, że była to jedna z jego inspiracji). Niektórych obywateli zaczynają dręczyć realistyczne koszmary, a zazwyczaj sennym, spokojnym Millburn wstrząsa seria niepokojących wydarzeń. Co więcej, wszystko to wydaje się mieć związek ze śmiercią Edwarda Wanderleya oraz przybyciem do miasta tajemniczej Anny Mostyn. Członkowie Stowarzyszenia Chowder postanawiają rozwiązać tę zagadkę. Nie jest to jednak jedyna historia, którą poznamy w trakcie lektury Upiornej opowieści – każdy z głównych bohaterów dostaje szansę opowiedzenia o najstraszniejszej rzeczy, jaka mu się kiedykolwiek przydarzyła (szczególne wrażenie zrobiły na mnie wspomnienia Ricky’ego i Searsa).
Upiorna opowieść Petera Strauba, oprócz bycia historią miasteczka nękanego przez złe siły, jest też hołdem złożonym klasykom literatury grozy. Sam autor stwierdził, że jego książka zrodziła się jako efekt lektury wszystkich amerykańskich powieści grozy, jakie tylko zdołał znaleźć. Widoczne jest to w nazwiskach bohaterów – Ricky Hawthorne od razu przywodzi na myśl Nathaniela Hawthorne’a, natomiast Searsa Jamesa trudno nie skojarzyć z M.R. Jamesem. Ponadto, duża część Upiornej opowieści to odświeżona wersja klasycznej gotyckiej powieści Henry’ego Jamesa – Dokręcanie śruby, Tasker Martin przypomina zmarłą żonę z Ziarnka granatu Edith Warton, Alma Mobley aż prosi się o zestawienie z Helen Vaughan, bohaterką Wielkiego boga Pana Arthura Machena, a Don Wanderley sam, pół żartem pół serio, porównuje się do znanego z Draculi doktora Abrahama van Helsinga. Jeśli czytaliście już książkę Strauba – też zauważyliście odwołania do innych twórców literatury grozy?
Książkę Upiorna opowieść warto jednakże rozpatrzyć jeszcze pod kątem historii o duchach – oryginalny tytuł brzmi w końcu Ghost story. Myślę, że podobnie jak w przypadku Pokoju Gene’a Wolfe’a, powieść Strauba kryje w sobie przekaz dużo bardziej złowieszczy, niż mogłoby się z początku wydawać. Sądzę, że warto zwrócić tutaj uwagę na często wypowiadaną przez negatywnych bohaterów kwestię, a mianowicie jestem tobą.
Jestem tobą Peter – odparł mężczyzna… Czy to nie miła, prosta odpowiedź? To oczywiście nie jest jedyna odpowiedź. Człowiekowi nazwiskiem Harold Sims, która zna twoich starszych przyjaciół, bez wątpienia odpowiedziałbym, że jestem Manitu.
Upiory dręczące mieszkańców Millburn działają w podobny sposób jak Monkey King z komiksu Alana Moore’a Saga of the Swamp Thing (a konkretnie The Sleep of Reason). W zależności od osoby, sięgają po inne narzędzia mające ją przerazić, przybierają inne formy. Wielokrotnie można zauważyć też, że poszczególni bohaterowie są w równym stopniu odpowiedzialni za kreację nawiedzających ich koszmarów, co złe, nadprzyrodzone istoty. Chociażby historie opowiadane przez członków Stowarzyszenia Chowder tworzą duchy, tak samo jak one tworzą wspomniane historie.
Każda z opisywanych przez Strauba postaci ma swoje grzechy – czasem autor poświęca im dużo miejsca, innym razem wspomina o nich niby mimochodem, pozwalając czytelnikowi samemu dokonać oceny sytuacji (np. wątek Lewisa i Stelli). Momentami można nawet odnieść wrażenie, że całe Millburn jest tak naprawdę miastem pełnym nieszczęśliwych duchów, wypchniętych na margines historii, swoistym czyśćcem. Podobnie sprawa ma się z zakończeniem powieści, które w świetle opowiadanej historii, wydaje mi się zbyt proste. Jak Wy interpretujecie wydarzenia przedstawione w Upiornej opowieści? Co z przedśmiertnym wyznaniem Stringer Dedhama? Proszę dajcie znać w komentarzach.
Jeśli chodzi o wady powieści, to myślę, że dla niektórych czytelników przeszkodą może być jej bardzo powolne tempo. Styl Strauba wymaga wiele cierpliwości oraz zaufania do autora i jego pomysłu, akcja nie rozwija się tak dynamicznie, jak chociażby w momentami podobnym Miasteczku Salem. W Upiornej opowieści brakowało mi też uwiarygodnienia świata, w którym rozwija się akcja powieści – niby dowiadujemy się, że jest to końcówka lat 70., ale zabrakło jakichś subtelnych detalików, jasno wskazujących na te czasy. Przykładami, jak robić to dobrze, są chociażby książki Kinga albo modny ostatnio serial The Stranger Things. Z drugiej jednak strony, potraktowanie konstrukcji miasteczka po macoszemu, można uznać za swoiste puszczenie oka do zwolenników teorii, jakoby jego mieszkańcy faktycznie byli duchami.
Podsumowując:
Upiorna opowieść Petera Strauba to bez wątpienia jedna z perełek literatury grozy, po którą prędzej czy później powinien sięgnąć każdy miłośnik tego gatunku. Wielopłaszczyznowa, interesująca historia skłania czytelnika do głębszej analizy przedstawionych wydarzeń, możliwość doszukiwania się odniesień intertekstualnych do klasyków horroru sprawia prawdziwą przyjemność, a straszne momenty, w których groza oparta jest na klimacie, a nie epatowaniu niepotrzebną przemocą, naprawdę robią wrażenie. Gratka dla każdego cierpliwego, lubiącego grozę czytelnika – polecam.
Ocena: 8.5/10
Jeśli chcielibyście zostać patronami Fantasmarium i pomóc nam w dalszym rozwijaniu portalu, gorąco zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu w serwisie Patronite:
Categories: Horror - książki, Klasyka, Książki
Leave a Reply