„Cudowna broń” Philip K. Dick – recenzja

Na Fantasmarium pisałem już o kilku z najbardziej znanych książek Philipa K. Dicka, takich jak Człowiek z Wysokiego Zamku, Czy androidy marzą o elektrycznych owcach, czy Płyńcie łzy moje, rzekł policjant. Tym razem postanowiłem sięgnąć po jedną z mniej popularnych powieści tego autora, a mianowicie wydaną w 1965 roku Cudowną broń. Czy jest ona równie dobra, jak wspomniane przeze mnie wcześniej tytuły? Przekonajmy się.

#Tekst może zawierać niewielkie spoilery#

"Cudowna broń" Philip K. Dick - recenzja

Myślę, że na początek warto poświęcić tutaj kilka słów kwestiom technicznym. Cudowna broń, podobnie jak pozostałe pozycje z rebisowej kolekcji Philipa K. Dicka zawiera piękne, klimatyczne ilustracje autorstwa Wojciecha Siudmaka. Warto też zwrócić uwagę na wstęp Michała Cetnarowskiego Wyznania bardzo szczerego łgarza, bardzo dobrze wprowadzający czytelnika w klimat powieści. Co jednak z samą treścią książki?

Trwa zimna wojna, a pomiędzy dwoma głównymi obozami (Za-Blok i Oko-Wschód) trwa nieustanny wyścig zbrojeń, w którym pierwsze skrzypce grają projektanci mody broniowej. Dzięki telepatycznym zdolnościom, jednostki takie wchodzą w trans i mogą pozyskiwać dla swoich mocodawców plany nowych, śmiercionośnych urządzeń, które będą w stanie skontrować wynalazek rywala. Pomijając zawód projektanta mody broniowej, póki co wszystko brzmi jak w niskobudżetowym filmie sci-fi, to jednak nie wszystko.

Okazuje się bowiem, że Za-Blok i Oko-Wschód zawarły cichy sojusz, a nagłaśniany w mediach wyścig zbrojeń to nic więcej niż kłamstwo, pomagające kontrolować ludność (tutaj nazywaną prościakami). Projekty broni dostarczane przez głównego bohatera powieści, Larsa Powderdrye’a, to tak naprawdę efektownie wyglądające śmieci, które w razie prawdziwego zagrożenia okazałyby się bezużyteczne. Tutaj właśnie pojawia się jeden z najważniejszych motywów poruszanych w książce – kontrola ludności przy pomocy wojny oraz mediów.  

Twój wewnętrzny głos popiskuje, bezustannie, raz po raz popiskuje “Dlaczego prościacy muszą wierzyć, że jest tak, kiedy tak nie jest? Dlaczego nie można im powiedzieć tego, co jest, tak żeby uwierzyli w to, co jest? … Nie potrafisz przyjąć do wiadomości tej nieprawdopodobnej prawdy, że nie są w stanie.

Kiedy nad Ziemią pojawiają się niezidentyfikowane satelity, a Lars zdaje sobie sprawę, że cała jego praca, w którą ślepo wierzyła większość prościaków to kłamstwo, bohater popada w depresję i zaczyna kwestionować tak swoją wartość, jak i zaplanowane przez Za-Blok i Oko-Wschód oszustwo. Pomimo iż w  książce Cudowna broń pojawiają się kosmici, czy podróże w czasie, służą one jedynie jako rekwizyty, wykorzystywane przez autora do badania ludzkiej natury. Do przemyśleń skłania chociażby wykorzystanie empatii, jako potężnej broni.

Kolejnym ważnym motywem poruszanym w powieści, jest jak to zgrabnie ujął w swoim wstępie Michał Cetnarowski  pomieszanie tego co poważne, z tym, co jarmarczne. Tabu wojny zostaje złamane, przemoc zbanalizowana, tragedia skomercjalizowana. Granica pomiędzy powagą a śmiesznością zniknęła – ludność każdego dnia z niecierpliwością czeka na raporty dotyczące kolejnych śmiercionośnych broni, takich jak “Izolator Baraniego Gówna” albo “Wybuchowy Kontener Śmieciowy”. Żeby było jeszcze śmieszniej okazuje się, że znaczącą rolę w tym wszystkim może odegrać autor komiksu o Niebieskim Człowieku Głowonogu z Tytana. Cały świat zostaje sprowadzony do żartu, a pozory zazwyczaj mylą – w skali mikro doskonale widać  to na przykładzie głównego bohatera – Larsa Powderdry’a.

Warto wspomnieć też, że początkowo powieść miała być zatytułowana Operacja Lemiesz (stąd też używane w książce słowo lemieszować). Kiedy okazało się jednak, że CIA tak właśnie nazwało swoją akcję, mającą na celu wykorzystanie broni atomowej do, między innymi, budowy autostrad (zapominając oczywiście o negatywnych konsekwencjach takiego ruchu), wydawcy zażądali zmiany. Inspiracją Dicka był natomiast cytat z Księgi Izajasza:

On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.

Jak widać w Cudownej broni znaleźć możemy bardzo dużo typowo dickowych wątków – narkotyki, kosmici, fałszywa rzeczywistość, znaczące przedmioty etc. Czy wystarcza to jednak, aby powieść tę nazwać wybitną albo chociaż bardzo dobrą? Według mnie nie. Sam autor w wywiadzie udzielonym Carol & Graf Master of Science Fiction określił ją jako niezamierzony pot-boiler – książkę mającą po prostu zapewnić pisarzowi utrzymanie, nie aspirując przy tym do bycia arcydziełem.

Takie wielkie wielkie słowa, takie małe idee.

Niestety, Cudowna broń napisana jest chaotycznie, niektóre wątki fabularne wydają się być ze sobą połączone na siłę, a w konstrukcji postaci trudno doszukiwać się jakiejkolwiek głębi (no, może poza Larsem). Mało zaskakujący jest zatem fakt, że Dick napisał tę powieść w zaledwie kilkanaście dni.

Podsumowując:

Chociaż Cudownej broni z pewnością nie zaliczę do najlepszych książek autora Ubika, to jej lektura była dla mnie przyjemnością (może nie taką jak w przypadku chociażby Człowieka z Wysokiego Zamku, ale jednak). Pomimo wspomnianych wcześniej wad, powieść posiada charakterystyczny dickowy klimat i sądzę, że każdy fan tego pisarza będzie przynajmniej zadowolony z sięgnięcia po nią. Jeśli natomiast nie podobały Wam się bardziej znane książki PKD, to sądzę, że podobnie będzie też w przypadku Cudownej broni i zachęcam do przejrzenia naszej listy książek sci-fi, które warto przeczytać.

Ocena: 6.5/10

Cudowną broń możecie kupić pod tym linkiem.

Jeśli chcielibyście zostać patronami Fantasmarium i pomóc nam w dalszym rozwijaniu portalu, gorąco zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu w serwisie Patronite:



Categories: Fantastyka, Książki, Książki sci-fi

Tags: , , , , , , , , , , , ,

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d