Kilka tygodni po lekturze Muzeum dusz czyśćcowych Stefana Grabińskiego postanowiłem sięgnąć po kolejnego klasyka literatury grozy, Arthura Machena i zbiór jego opowiadań Inne światy. Czy była to równie satysfakcjonująca lektura? Przekonajmy się.
Inne światy, podobnie jak pozostałe książki z serii Biblioteka Grozy, opatrzone zostały wyczerpującym wstępem Marka S. Nowowiejskiego, dzięki któremu dowiemy się nieco więcej zarówno o samym autorze zbioru, jak i jego twórczości. Na plus wydaniu należy zaliczyć też ilustracje Antoniego Sobeckiego, dobrze wpasowujące się w klimat lektury. Jeśli chodzi o kwestie techniczne – nie ma się do czego przyczepić.
Myślę, że zanim przejdziemy do utworów zawartych w zbiorze Inne światy Machena, warto kilka słów poświęcić ich autorowi. Walijski pisarz, urodzony w 1863 roku, bardzo często wymieniany jest w tym samym szeregu co chociażby M.R. James, a H.P. Lovecraft stwierdził, że opowiadanie Biały lud, jeśli chodzi o literaturę grozy, ustępuje tylko Wierzbom Algernona Blackwooda. Jak możemy dowiedzieć się ze wstępu Marka S. Nowowiejskiego, Machen, angielski katolik, doszedł do przekonania, że postęp naukowy stanowi ogromne zagrożenie dla wyobraźni, fantazji, uczucia, religii i może wręcz generalnie ludzkiej egzystencji, z czym próbował walczyć najlepiej, jak umiał. Zmagania te bardzo dobrze widoczne są chociażby w najbardziej znanym opowiadaniu Machena Wielki Bóg Pan, będącym swoistą wariacją na temat historii doktora Frankensteina. Podobnie jak wielu innych twórców z gatunku weird fiction, Machen również uważał, że świat, który oglądamy na co dzień, jest zaledwie kurtyną, skrywającą coś… innego.
Widzi pan, że stoję obok niego, słyszy pan mój głos, ja jednak powiadam panu, że to wszystko… owszem, od tej gwiazdy, która właśnie zapłonęła na niebie, po litą ziemię pod naszymi stopami… że wszystko to jeno sny i cienie, cienie co skrywają przed naszymi oczami prawdziwe oblicze świata. Bo istnieje świat ukryty przed nami pod wszystkimi tymi urokami i zwidami, za opowieścią idioty, pełną wrzasku i wściekłości; kryje się za tym wszystkim niczym woalem.
Tak samo w twórczości Grabińskiego, tak i u Machena, niektórzy ludzie mają zdolność wyjrzenia na chwilę za zasłonę skrywającą prawdziwy świat. O ile chociażby u Lovecrafta zazwyczaj kończyło to się szaleństwem (albo gorzej), o tyle autor Innych światów twierdzi, że oprócz wielkiego zła, istnieje tam też świętość. Jak stwierdza jeden z bohaterów Białego ludu: Magia i świętość… tylko one są rzeczywiste – oznajmil Ambrose. – Obie oznaczają ekstazę, odejście od pospolitego życia. Teraz przyjrzyjmy się konkretnym utworom zawartym w zbiorze Inne światy.
Opowiadaniem otwierającym książkę Machena jest wspomniany wcześniej Wielki Bóg Pan, najbardziej znane dzieło tego autora.
To jest zbyt niewiarygodne, zbyt potworne, takie rzeczy nie mogą mieć miejsca w tym spokojnym świecie… Człowieku, gdyby to było możliwe, nasza ziemia stałaby się koszmarem
Utwór zaczyna się w momencie, gdy doktor Raymond, dzięki przeprowadzeniu strasznego eksperymentu na młodej dziewczynie, postanawia zerwać woal zasłaniający prawdziwy świat i sprawić, że zobaczy ona Pana – symbolizującego tutaj zło,diabła. Przedsięwzięcie kończy się sukcesem, a pacjentka popada w obłęd. Dzięki atmosferze niepokoju i niepewności, jest to według mnie, zaraz obok Wielkiego powrotu i Białego ludu najlepsze opowiadanie zawarte w Innych światach.
Z bardzo podobnym motywem mamy do czynienia w drugim utworze – Światło Ducha. Autor we właściwy sobie, bardzo plastyczny sposób odmalowuje świat, w którym komuś przyjdzie zmierzyć się z niesamowitym – w tym przypadku są to przedmieścia Londynu. Główny bohater opowiadania spróbuje rozwiązać tutaj zagadkę tragicznego końca pewnego małżeństwa.
Trzecim opowiadaniem w Innych światach jest Biały lud, przez wielu czytelników uważany, za największe dzieło Machena. Utwór zaczyna się od dyskusji, między innymi, na temat zła oraz tego, jak postrzegane jest ono przez człowieka.
… nasze wyższe zmysły są tak stępione, a my sami tak przesiąknięci materializmem, że gdybyśmy natknęli się na prawdziwe oblicze zła, prawdopodobnie nawet byśmy go nie poznali.
Następnie jeden z dyskutantów odczytuje notatki dziewczynki, która dzięki swojej piastunce, miała możliwość zajrzeć za woal skrywający rzeczywistość. Relacja napisana jest prostym, może nawet dziecinnym językiem, co w połączeniu z niewinnością bohaterki i brakiem świadomości o otaczającym ją zagrożeniu tworzy niepowtarzalną atmosferę grozy. Gdybym miał wybrać jeden utwór, który najdokładniej pokazałby nowemu czytelnikowi istotę twórczości Machena, byłby to właśnie Biały lud.
W utworach autora Innych światów wielokrotnie możemy spotkać się z inspiracjami zaczerpniętymi z różnych mitów, walijskich przesądów, czy chociażby legend arturiańskich. Nie inaczej jest w przypadku kolejnego opowiadania, a mianowicie Jaśniejącej Piramidy – tutaj pojawiają się niziołki (zainteresowanym temat polecam lekturę Lore. Potworne istoty Aarona Mahnkego). Ktoś zaczyna zostawiać dziwne znaki przed domem jednego z głównych bohaterów, a w okolicy bez śladu zaginęła młoda dziewczyna. Dwóch przyjaciół postanawia rozwikłać tę zagadkę.
Sztywne, mało naturalne dialogi są, według mnie, jedną z największych wad opowiadań Machena i uważam, że szczególnie widocznie jest to właśnie w przypadku Jaśniejącej Piramidy. Jeden ze słabszych utworów w zbiorze.
Wcześniej wspominałem, że oprócz wielkiego zła, w świecie zbudowanym przez Machena, występuje też świętość i dobrym przykładem na to jest opowiadanie Wielki powrót. Poznajemy tutaj historię Llantristant, walijskiego miasteczka, które na przestrzeni kilku dni zamieniło się w swoisty raj na ziemi – mieszkańcy zaczęli być sobie życzliwi, chorzy ozdrowieli, a zaciekli wrogowie ze łzami w oczach wybaczyli sobie wszelkie winy.
W utworach Machena bardzo często mamy do czynienia ze znaczącymi przedmiotami i w przypadku Wielkiego powrotu jest to święty Graal (według niektórych podań ukryty właśnie w Walii, a następnie strzeżony przez Króla Rybaka). Co jednak tak naprawdę wydarzyło się w Llantrisant? Myślę, że dobrą odpowiedzią będzie tutaj zdanie kończące utwór Cóż, w końcowym rozrachunku, co my w ogóle tak właściwie wiemy?.
Po lekturze Wielkiego powrotu, przechodzimy do jednego z najgłośniejszych utworów (bo trudno nazwać go opowiadaniem) Machena, a mianowicie Łuczników. Pisarz zainspirował się tutaj krwawą bitwą w belgijskim Mons, gdzie wojska brytyjskie musiały zmierzyć się z posiadającą ogromną przewagę liczebną armią niemiecką – w utworze żołnierze uzyskują pomoc duchów łuczników z Agincourt. Wizja ta doprowadziła potem do powstania wielu relacji, w których brytyjczykom pomagała Opatrzność – zainteresowanym polecam artykuł dotyczący aniołów z Mons.
Następnie przechodzimy do krótkiego opowiadania Radosne dzieci, będącego swoistym klasycznym ghost story, w wykonaniu Machena. Muszę przyznać, że pozostałe utwory ze zbioru – Bystry Malec i Drzewo życia, nie przypadły mi do gustu. Niesamowitość i elementy nadnaturalne zostały tutaj zastąpione przez rzeczywistość i szok wynikający z błędnego jej interpretowania. Niestety, historie te opowiadane przez autora były dla mnie po prostu nużące, a zaskakujące zakończenia to jednak za mało, abym pozytywnie je ocenił.
Podsumowując:
Inne światy Arthura Machena jak to zazwyczaj bywa w przypadku zbiorów opowiadań, zawierają utwory lepsze i gorsze. Obok fantastycznego Białego ludu i Wielkiego Boga Pana, znajdziemy tutaj też, według mnie, kiepskie, takie jak Bystry Malec, czy Drzewo życia. Pomimo nieco sztywnych dialogów, czy faktu, że niektóre historie, po upływie niemal stu lat, nie robią już na czytelnikach takiego wrażenia jak dawniej, sądzę, że warto sięgnąć po opowiadania Machena. Jeśli jesteście fanami gatunku weird fiction albo chcielibyście przeczytać teksty, które okazały się inspiracją dla takich pisarzy jak chociażby H.P. Lovecraft – gorąco polecam Inne światy.
Ocena: 7.5/10
Jeśli chcielibyście zostać patronami Fantasmarium i pomóc nam w dalszym rozwijaniu portalu, gorąco zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu w serwisie Patronite:
Categories: Horror - książki, Klasyka, Książki
Kolejna książka, którą przez Was wpisuję na swoją czytelniczą listę… Zabijecie mnie tym w końcu 😛
Nie mogę niestety obiecać, że nie będzie kolejnych. 🙂
Chętnie poznam tego autora 🙂