„Kłamstwa Locke’a Lamory” Scott Lynch – recenzja

W trakcie lektury Księgi mieczy, zbioru opowiadań pod redakcją Gardnera Dozoisa, największe wrażenie zrobiło na mnie opowiadanie Scotta Lyncha Dym złota jest chwałą. Jako że nie miałem wcześniej styczności z twórczością tego autora, postanowiłem sięgnąć po jego powieść – Kłamstwa Locke’a Lamory. Zapraszam do lektury recenzji.

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to myślę, że książka aż prosiła się o ilustracje (opisy Camorry robią ogromne wrażenie) i jedna mapka na samym końcu pozostawiła u mnie niedosyt. Myślę też, iż w następnym wydaniu warto byłoby pomyśleć o nieco większej interlinii – powieść czytało mi się po prostu niewygodnie oraz twardej okładce. Jest, nad czym pracować. Dość już jednak technikaliów – co z treścią książki?

Akcja powieści ma miejsce w Camorrze, mieście inspirowanym średniowieczną Wenecją, podzielonym przez kanały na wiele małych wysepek/dzielnic, z których każda jest naprawdę oryginalna – ma swoją historię, charakter, przyzwyczajenia etc. Nie można też zapomnieć o szklanych wieżach, pozostawionych przez Eldrenów, tajemniczą, niepokojącą cywilizację. Szczegółowe, plastyczne opisy Camorry to niewątpliwie jedna z największych zalet książki Scotta Lyncha, pozwalająca naprawdę zagłębić się w uniwersum stworzone przez autora.

Głównym bohaterem powieści jest Locke Lamora, którego poznajemy, gdy Złodziejmistrz – człowiek szkolący sieroty do okradania mieszkańców Camorry postanawia sprzedać go Łańcuchowi, bezokiemu kapłanowi Perelandra. Dlaczego? Nadzwyczajny talent chłopaka do złodziejstwa, w połączeniu z młodzieńczą brawurą doprowadził do naruszenia tajnego paktu – zapewniającego równowagę pomiędzy arystrokracją a złoczyńcami Camorry reprezentowanymi przez potężnego Capę Barsaviego. Kim tak naprawdę jest kapłan i jakie ma plany wobec Locke’a? Nie zdradzając szczegółów – sowy nie są tym, czym się wydają. 🙂

Tutaj właśnie dochodzimy do, według mnie, tego, co w Kłamstwach Locke’a Lamory najlepsze, a mianowicie do postaci. Bohaterowie stworzeni przez Lyncha są wiarygodni, oryginalni i po prostu trudno ich nie polubić. Obok rozdziałów poświęconych właściwej historii Locke’a i jego paczki – Niecnych Dżentelmenów, autor zdecydował się umieścić interludia opowiadające o ich początkach, dzięki czemu mamy okazję lepiej poznać każdego z nich. Myślę, żę to między innymi właśnie dlatego tak łatwo zżyć się z bohaterami Lyncha i najzwyczajniej w świecie zacząć przejmować się ich losem. Dotyczy to jednak nie tylko głównych postaci jak: Locke, Jean, Calo, czy Galdo, lecz także pobocznych – chociażby swoisty kingpin Camorry Capa Barsavi, czy Łańcuch. Mamy zatem pięknie opisane świat i wspaniale zbudowane postacie – co z fabułą?

W tej kwestii Kłamstwa Locke’a Lamory i Scott Lynch również nie zawodzą. Pomimo iż do pewnego momentu można mieć wrażenie, że powieść ta jest swoistą wersją fantasy filmu Ocean’s Eleven (lepszą wersją), to w rzeczywistości otrzymujemy o wiele bardziej skomplikowaną historię, w której ważyć się będą losy całej Camorry i jej obecnego wyglądu. Co z tego wyniknie? Czy Niecnym Dżentelmenom uda się przetrwać burzę nadciągającą nad ich miasto? Jaką rolę w tym wszystkim odegra Szary Król? Odpowiedzi na te i inne pytania będziecie już musieli znaleźć sami.

Na plus Lynchowi trzeba też zaliczyć odpowiednie dawkowanie napięcia i umiejętne przeplatanie fragmentów mogących rozbawić czytelnika (szczególnie interakcje pomiędzy członkami paczki), z tymi, które powinny go przerazić (wszelkie sceny z Capą, czy Szarym Królem). Przed lekturą Locke’a Lamory ostatni raz zdarzyło mi się odłożyć książkę pod wpływem emocji w trakcie czytania o pojedynku Sójeczki z Kallorem w Malazańskiej Księdze Poległych.  

W trakcie lektury trudno nie zwrócić uwagi na elementy, mające przygotować grunt pod kolejne tomy z cyklu o Niecnym Dżentelmentach – chociażby postać Sabethy, czy wątek Pająka. W żadnym razie nie znaczy to jednak, że Kłamstwa Locke’a Lamory nie są książką samodzielną, wręcz przeciwnie – nawet bez kontynuacji byłaby to świetna powieść. Bardzo jestem ciekaw, czy drugiemu tomowi udało się utrzymać również wysoki poziom – zamówienie w księgarni już złożone.

Nie jestem też w stanie wymienić żadnych poważnych wad dzieła Lyncha. Jeśli Wam coś się nie podobało – bardzo proszę dajcie znać w komentarzach.

Podsumowując:

Od naprawdę dawna żadna książka nie dała mi tyle przyjemności, co właśnie powieść Scotta Lyncha. Autorowi udało się stworzyć piękny, tętniący życiem świat, postacie, do których naprawdę można się przywiązać i historię na tyle ciekawą, że każda przerwa w czytaniu wywoływała u mnie irytację. Kłamstwa Locke’a Lamory są  powieścią wyjątkową, po którą prędzej, czy później powinien sięgnąć każdy miłośnik fantastyki. Gorąco polecam!

PS. Zachęcam też do zapoznania się z opowiadaniem Lyncha Dym złota jest chwałą – prawdziwy majstersztyk oraz naszą listą książek fantasy, które warto przeczytać.

Ocena: 10/10

Czytaliście Kłamstwa Locke’a Lamory? Jak Wy oceniacie tę książkę?




Categories: Fantastyka, Fantastyka młodzieżowa, Klasyka

Tags: , , , , , , , , , ,

4 replies

  1. Zaiste, iście niesamowicie zachęcający do czytania opis tej powieści. Nie tyle chodzi o klimaty złodziejskie, ale zawsze jestem chętny poznać dobrze skonstruowany świat fantasy (dzięki czemu mogę lepiej skonstruować swój własny), a ten musi taki być, skoro autorowi recenzji aż brakowało ilustracji mimo chwalenia opisów. No i dzięki Fantasmarium mam kolejną pozycję na liście „do przeczytania” 🙂

  2. Szkoda, że poziom kolejnych części jest spadkowy…

    • Wydaje mi się, że druga część konwencją odeszła od jedynki, jednakże cały czas miała fajny klimat i duża ilość niesamowitych przekrętów. Co do trzeciej części to trzeba powiedzieć, że wróciła do sposobu przedstawiania treści z jedynki, ale nie jest już stricte złodziejska, Lynch sam powiedział, że chciał umieścić Sabethę w roli głównej. Moim zdaniem trójka była dobrą częścią i tak zdążyłem zżyć się z postacią Locke, że po skończeniu dopadł mnie smutek i chciałem kolejną część. Niestety na kolejną chyba jednak przyjdzie nam poczekać, bo mimo, że zapowiadana jest od 3 lata i okładka też już lata po sieci od wieków, to i tak premiery jak nie było tak nie ma. Reasumując, uważam, że wszystkie książki z tej serii są świetne i osobiście mi trójka dostarczyła najwięcej emocji i spodobała mi się najbardziej. Chyba wszystko zależy od tego czego oczekiwaliśmy.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Fantasmarium

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading