„Taniec Marionetek” Tomasz Niziński – recenzja

Po lekturze zbioru opowiadań pod redakcją Gardnera Dozoisa Księga Mieczy oraz Czerwonego śniegu Iana MacLeoda postanowiłem sięgnąć po dobrze przyjętą przez czytelników książkę debiutanta – Tomasza Nizińskiego, a mianowicie Taniec Marionetek. Czy faktycznie warto sięgnąć po tę powieść, czy jest to może kolejny balon marketingowy, na siłę porównywany do gwiazd ze świata fantasy, takich jak Glen Cook, czy Steven Erikson? Przekonajmy się.

Jak zwykle zacznijmy od kwestii technicznych. Okładka prezentuje się naprawdę ładnie, chociaż niestety „para tańcząca w oknie”, według mnie, kiepsko komponuje się z resztą ilustracji. Na plus należy też na pewno zaliczyć dużą, wygodną do czytania czcionkę oraz wysokiej jakości papier. Nic tylko zacząć czytać.

W trakcie lektury Tańca marionetek poznajemy losy Siódmego Regimentu, grupy żołnierzy stacjonującej w okupowanym od wielu lat Dhuirceath – stolicy regionu Caellarh, granicznej prowincji królestwa Erei. Sytuacja w mieście jest napięta, mieszkańcy coraz częściej i coraz bardziej otwarcie przebąkują o rebelii, a do tego niemalże cały czas panuje naprawdę paskudna pogoda. W tym właśnie świecie przyjdzie nam poznać pochodzącego z Drugiego Brzegu Isevdrira Norgaarda (w skrócie Isa), pełniącego funkcję porucznika Siódmego Regimentu i narratora powieści. Czy żołnierzom uda się zachować chwiejną równowagę Dhuirceath? Jaką rolę w tym wszystkich odegra tajemniczy Krąg? Odpowiedzi, między innymi na te pytania, znajdziecie w książce.

W trakcie lektury wielokrotnie miałem skojarzenia z Czarną Kompanią Cooka, czy Malazańską Księgą Poległych Eriksona – tak jeśli chodzi o niektóre wątki, jak i o poszczególnych bohaterów. Podobnie jednak jak w przypadku Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza Roberta Wegnera, uważam, że autor czerpiąc przykład z najlepszych, nie stracił umiaru, a książka własnej tożsamości. Historia opowiedziana w powieści Nizińskiego jest naprawdę ciekawa i dobrze skonstruowana, a wiarygodne postacie, takie jak Ferre (wspaniały szermierz, który przehandlował swoją duszę z demonem), Liczydło (nadzwyczajnie sprytny i bezczelny kwatermistrz), Pierwszy Nekromanta (bardzo nietypowy czarnoksiężnik), czy właśnie Is zawsze postępują zgodnie ze swoimi przekonaniami i doświadczeniami. W trakcie lektury nietrudno przywiązać się do wspomnianych bohaterów i sądzę, że dzięki temu łatwiej wczuć się w świat przedstawiony przez autora.

Taniec marionetek czyta się lekko i przyjemnie, w czym z pewnością pomaga duża ilość humoru, który faktycznie bawi, a nie, jak to często bywa, w najlepszym razie od czasu do czasu przyprawia o zgrzytanie zębów. Zabawę miałem przednią, zaś czas przeznaczony na lekturę mijał mi w doprawdy ekspresowym tempie.

Warto poświęcić też chwilę na przyjrzenie się samemu tytułowi powieści. Taniec marionetek nie przedstawia historii walecznych żołnierzy, zmieniających swoimi bohaterskimi uczynkami świata, zamiast tego dostajemy oddział starających się przetrwać najemników, nieustannie manipulowanych przez ludzi bardziej wpływowych przez siebie. Kto tak naprawdę pociąga tutaj za sznurki? O tym będziecie musieli przekonać się sami.

Jeśli chodzi o wady powieści, to, według mnie, jest ona po prostu za krótka. Stworzony przez autora świat i zamieszkujący go bohaterowie zasłużyli sobie na zdecydowanie grubsze tomiszcze, a pewien niedosyt pozostawia też zakończenie – pomimo iż rozumiem, co za jego pomocą zamierzał przekazać czytelnikom Niziński i do jakiegoś stopnia zamyka ono całą historię, to myślę, że kontynuacja Tańca marionetek byłaby naprawdę dobrym pomysłem – wiem, że ja bym po nią sięgnął.

Podsumowując:
Taniec marionetek to naprawdę udany debiut Tomasza Nizińskiego i godna przeczytania lektura. Przygody żołnierzy z Siódmego Regimentu wciągają, postacie wykreowane przez autora są wiarygodne, a dobre poczucie humoru tylko umila czytanie. Książka oczywiście nie uniknęła pewnych wad, takich jak, według mnie, niesatysfakcjonujące zakończenie, czy momentami nieco przeciągane rozważania głównego bohatera, jednakże koniec końców Taniec marionetek zapewnił mi naprawdę przyjemne doświadczenie czytelnicze. Nie jest to może ta sama liga, co Czarna Kompania, czy Malazańska Księga Poległych, ale myślę, że takiemu porównaniu sprostać mogłoby dosłownie kilka tytułów. Jeśli szukacie solidnej fantastyki z grupą najemników w roli głównej – polecam Taniec Marionetek.

Ocena: 7/10

Jeśli chcielibyście kupić Taniec marionetek Tomasza Nizińskiego i przy okazji wesprzeć mojego bloga, zachęcam do skorzystania z tego linku. 🙂




Categories: Książki, Polska fantastyka

Tags: , , , , , , , , , , , , ,

2 replies

  1. Zabrzmiało interesująco, zapisuję sobie ten tytuł na przyszłość 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: