„LORE. Potworne istoty” Aaron Mahnke – recenzja

Jakiś czas temu w nagraniu o Slender Manie wspominałem o książce Aarona Mahnkego LORE. Potworne istoty, zainspirowanej bardzo popularnym w ostatnich latach podcastem o tym samym tytule. Czy warto sięgnąć po tę lekturę? Przekonajmy się.

Tradycyjnie zacznijmy od krótkiego wstępu dotyczącego kwestii technicznych. Książka wydana jest bardzo ładnie – klimatyczna okładka oraz ilustracje M.S. Corleya świetnie komponują się z treścią LORE, a zawarta na końcu bibliografia może okazać się użyteczna, gdybyście chcieli przyjrzeć się bliżej źródłom, z których Mahnke czerpał informacje o poszczególnych zjawiskach i wydarzeniach. Lektura składa się z pięciu rozdziałów (odnoszących się do różnych rodzajów istot paranormalnych), które zostały z kolei podzielone na podrozdziały skupiające się na konkretnych historiach. Na plus LORE należy zaliczyć też zastosowanie wygodnego w czytaniu, niemęczącego oczu fontu. Innymi słowy – od strony technicznej jest bardzo dobrze i nie ma się do czego przyczepić.

Historia podcastu LORE zaczyna się w 2015 roku, gdy Aaron Mahnke postanowił stworzyć serię nagrań poświęconych mniej lub bardziej strasznym zdarzeniom, zwracając przy tym szczególną uwagę na to, jaką rolę odegrał w nich człowiek. Celem autora było dostarczenie odbiorcom doświadczenia przypominającego słuchanie wywołujących gęsią skórkę historii przy wieczornym ognisku. W 2017 roku na platformie Amazon Video pojawił się też serial bazujący na odcinkach podcastu, jednakże, według mnie, nie udało mu się uchwycić magii słuchowiska Mahnkego. Co natomiast z książką?

Po tym jak światło elektryczne rozproszyło ciemności, a badania naukowe na całym globie ujawniły bezpodstawność wielu obaw, coraz trudniej jest ludziom zrzucać na potwory winę za własne błędy. Okazuje się, że przez cały czas ta bestia była w nas.

Lekki, przyjemny styl autora oraz umiejętnie wplecione elementy humorystyczne sprawiły, że lektura LORE od pierwszej do ostatniej strony była dla mnie ogromną przyjemnością. Mahnke zabiera czytelnika w podróż po świecie mitów i legend, zaczynając od wampirów i wilkołaków, przechodząc do zombie, czarownic, gnomów i gremlinów, a kończąc na opętanych lalkach i statkach widmo. Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że autor nie ogranicza się tylko i wyłącznie do historii znanych z Wikipedii czy innych popularnych serwisów – jestem przekonany, że nawet osoby, które wielokrotnie obejrzały każdy odcinek Z archiwum X i interesują się istotami paranormalnymi, na pewno znajdują w LORE dla siebie coś nowego.

Dla nas oceany nadal mają w sobie coś mrocznego i tajemniczego. Po wielu latach eksploracji zdołaliśmy nakreślić mapy zaledwie pięciu procent ich dna. To szaleństwo, ale lepiej znamy powierzchnię Marsa niż prawie siedemdziesięciu procent naszej planety. Tyle ciemności i nieznanego, że czuje się trochę nieswojo.

W swojej książce Mahnke nie jest ani zawziętym demaskatorem zjawisk paranormalnym, ani osobą wierzącą w każde zdjęcie przedstawiające zamazaną, nadmiernie owłosioną postać. Autorowi udało się uniknąć tych skrajności i w zależności od historii, zajmuje on uzasadnione w treści LORE stanowisko – oczywiście obśmiewa historie chłopstwa zajadającego się cmentarną ziemią, aby uchronić się przed wampirami, ale chociażby w kwestii lalki marynarza, czy dobrze znanej miłośnikom horrorów Anabelle pozostawia wiele miejsca na domysły i niepewność. Niektóre opowieści mogą naprawdę przyprawić o gęsią skórkę.

W trakcie lektury trudno nie odnieść wrażenia, że w wielu sytuacjach największym zagrożeniem czyhającym na człowieka jest tak naprawdę jego strach przed nieznanym (sam autor wspomina o tym w jednym z rozdziałów), który w najlepszym razie prowadzi do nieporozumień, czy absurdalnych sytuacji (jak chociażby proces, w trakcie którego dowodem była srebrna kula na wilkołaki albo raczej jej brak), a w najgorszym nawet do morderstw (na przykład polowania na czarownice).

Jeśli chodzi zaś o wady Lore. Potworne istoty, to trudno jest mi podać jakiś konkretny zarzut oprócz tego, że chciałoby się, aby tak ciekawa lektura była znacznie dłuższa niż nieco ponad 350 stron – pozostaje mieć nadzieję, że wyjdzie więcej książek opierających się na słuchowiskach autora. Póki co dostępne są 83 odcinki – jest z czego wybierać.

Podsumowując:

Lore. Potworne istoty. Aarona Mahnkego to naprawdę świetna propozycja dla każdego miłośnika zjawisk paranormalnych. Jeśli z wypiekami na twarzy oglądaliście Z archiwum X, Strefę Mroku albo po prostu lubicie horrory – trudno o lepszą lekturę. Oprócz dobrze wszystkim znanych wilkołaków, wampirów, czy zombie, czytelnik ma też możliwość zapoznać się z nieco rzadziej wspominanymi istotami, takimi jak Czerwony Karzeł, Demon z Dover etc.

Jeśli nie jesteście pewnie, czy LORE to Wasza para kaloszy, przed zakupem polecam przesłuchać podcast Mahnkego – jeśli spodoba Wam się słuchowisko, najprawdopodobniej książka również przypadnie Wam do gustu.

Ocena: 9/10

PS. Znacie jeszcze jakieś inne ciekawe książki lub filmy dotyczące istot paranormalnych? Jaka jest Wasza ulubiona historia w tych klimatach? Bardzo proszę dajcie znać w komentarzach.

Chcielibyście zostać patronami Fantasmarium i pomóc nam w dalszym rozwijaniu portalu? Gorąco zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu w serwisie Patronite:



Categories: Horror - książki, Książki, Różne

Tags: , , , , , , , , , , ,

2 replies

  1. Zawsze mnie ciągnęło do takich tematów, więc będę musiała się tą książką zainteresować.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: