Komiksy, które warto przeczytać – „Watchmen”

Jakiś czas temu zacząłem na Fantasmarium cykl artykułów Komiksy, które warto przeczytać. Był już tekst o jednym z najlepszych, według mnie komiksów o Batmanie (The killing joke), następnie zająłem się wspaniałym Saga of the Swamp Thing – kolejnym arcydziełem Alana Moore’a. Tym razem przyszedł czas na, według wielu fanów, najlepszą powieść graficzną wszech czasów, a mianowicie Watchmen tego samego autora.

#Tekst zawiera spoilery#

O czym więc są wydani w 1986 Watchmeni? Zanim postaram się odpowiedzieć na to pytanie bardziej szczegółowo, słów kilka o samym uniwersum stworzonym przez Alana Moore’a. Akcja powieści dzieje się w roku 1985 – trwa zimna wojna, ludzie żyją w nieustannym lęku przed zagładą nuklearną. Wciąż słyszalne są echa przeszłości, kiedy to w latach czterdziestych ludzi przed bandytami broniła grupa samozwańczych herosów – Gwardzistów (nie posiadali oni żadnych super mocy). Z czasem, kiedy przestępcy postanawiają zmienić branżę i z ulic przenieść się do biur i sal konferencyjnych, zamaskowani mściciele idą w odstawkę – niektórzy zaczynają pracować dla rządu, inni próbują prowadzić normalne życie, a jeszcze inni albo giną, albo popadają w obłęd.

O dziwo, w latach siedemdziesiątych, grupa śmiałków postanawia wznowić działalność Gwardzistów, nazywając się Strażnikami. Nie jest to jednakże Liga sprawiedliwości z krystalicznie czystym Supermenem i wiecznie czujnym Batmanem na czele. Strażnicy to grupa zwykłych śmiertelników (pomijając posiadającego niemalże boskie moce Doktora Manhattana), którzy postanowili, z takich czy innych powodów przywdziać kostiumy i zacząć walczyć z przestępczością. Tutaj właśnie pojawia się pierwszy element, który czyni Watchmenów arcydziełem – genialnie wykreowani bohaterowie. Żaden ze Strażników nie jest idealny, każdy niejednokrotnie przekracza granicę, za którą istnieją już tylko mniej lub bardziej ciemne odcienie szarości.

Społeczeństwo, widząc, jak nieprzewidywalni i niejednoznaczni moralnie potrafią być ich rzekomi obrońcy, zaczyna się od nich odwracać. Kulminacją tego trendu jest wprowadzona w 1977 roku Ustawa Keene’a, wyciągająca spod prawa zamaskowanych bohaterów. Tak jak Gwardziści wiele lat wcześniej, tak teraz Strażnicy zmuszeni zostali do podjęcia decyzji – zdjąć maski i wrócić do normalnego życia, czy kontynuować swoją przygodę i dalej przywdziewać kostiumy.

The streets are extended gutters and the gutters are full of blood and when the drains finally scab over all the vermin will drown.

Świat Rorschacha

Pierwszym Strażnikiem, którego poznajemy jest Rorschach (Walter Kovacs) – jedyny z zamaskowanych herosów, który nie ugiął się przed ustawą Keene’a i postanowił kontynuować walkę z przestępczością. Sądzę, że warto poświęcić tej postaci nieco więcej miejsca (tak jak i pozostałym członkom grupy).

Oprócz podniszczonego płaszcza i kapelusza, mężczyznę wyróżnia ciągle zmieniająca wygląd maska, przedstawiająca różne obrazy z Testu Rorschacha. Już od pierwszych stron komiksu Alan Moore robi doskonałą robotę, kreując wyrazistego, bezkompromisowego bohatera i kiedy czytamy otwierające powieść zapiski z dziennika Kovacsa wiemy, z jakim typem zamaskowanego mściciela będziemy mieli do czynienia.

Dog carcass in alley this morning, tire tread on burst stomach. This city is afraid of me. I have seen its true face. The streets are extended gutters and the gutters are full of blood and when the drains finally scab over all the vermin will drown.

The accumulated filth of all their sex and murder will foam up about their waists and all the whores and politicians will look up and shout “Save us!”… and I’ll look down and whisper “no”.

Autor wielokrotnie pokazuje, jak intensywną postacią jest Kovacs. Chociażby kiedy niezamaskowany Rorschach przechodzi obok dwóch detektywów zajmujących się zabójstwem Eddiego Blake’a, jednego z nich przechodzą dreszcze – mściciela otacza swoista aura.

Dlaczego Walter założył maskę? Jak niejednokrotnie wspomina sam bohater – poznał on prawdę o świecie, zobaczył jego najgorsze oblicze czy to w przypadku gwałtu Kitty Genovese (wariacja na temat prawdziwego zabójstwa), któremu bezczynnie przyglądały się dziesiątki ludzi, czy okrutnego morderstwa Blair Roche. To właśnie ta ostatnia zbrodnia stała się “bardzo złym dniem”, którego doświadczył w Batman. The killing joke. Joker. To ona dokonała ostatecznej przemiany Waltera Kovacsa w nieznającego litości Rorschacha. Od tego momentu maska, stała się jego prawdziwą twarzą – w trakcie obławy policyjnej wykrzykuje My face! Give it back!

W świecie Rorschacha dobro i zło w taki czy inny sposób egzystują obok siebie, ale nigdy się nie przenikają, tak jak czerń i biel na jego masce – nie ma szarości, granica zawsze jest wyraźna.

Black and white moving. Changing shape… but not mixing. No gray.

Why does one death matter against so many? Because there is good and there is evil, and evil must be punished. Even in the face of Armageddon I shall not compromise in this. But there are so many deserving of retribution … and there is so little time.

Kovacs wierzy w przypadkowość egzystencji, uważa, że w życiu nie ma żadnego uniwersalnego wzorca i znaczenia, poza tymi, które sami mu nadamy. Nie ma czuwającego nad wszystkim Boga czy przeznaczenia prowadzącego nas do określonego punktu – to ludzie odpowiedzialni są za obecność zła. Rorschach postanowił stworzyć własny system moralny i podporządkować mu resztę świata – jest dobro i zło, a to drugie zawsze musi zostać ukarane.

Kiedy na pierwszych stronach Watchmenów zamordowany zostaje inny ze Strażników – Komediant, Rorschach jako jedyny zdaje się tym przejmować i postanawia schwytać zabójcę. To jednak dopiero początek całej historii.

Żart

Edward Blake, Komediant, po wprowadzeniu ustawy Keene’a kontynuował pracę dla rządu Stanów Zjednoczonych. W pewnym momencie inny ze Strażników, Ozymandiasz (najmądrzejszy człowiek na świecie) nazywa go człowiekiem stworzonym do wojny i ma rację. W przypadku Komedianta, po raz kolejny trudno uniknąć skojarzenia z komiksem Moore’a Batman. The killing joke. i Jokerem, mówiącym o tym, jak szalonym, bezsensownym miejscem jest świat, jak niewiele trzeba, aby wszystko co nas otacza uległo zagładzie – to wszystko jest jednym wielkim żartem. Blake zrozumiał ten żart i pogodził się ze swoją rolą smutnego błazna.

Poglądy Blake’a bardzo dobrze oddaje scena, w której pali on flagę Stanów Zjednoczonych i poddaje pod wątpliwość sens istnienia zamaskowanych bohaterów, a nawet więcej, sens podejmowania jakiegokolwiek działania.

Co ciekawe, jedynie Komediant widzi pozostałych Strażników takimi, jakimi naprawdę są. On jako pierwszy dostrzega gwałtowne oddalanie się Doktora Manhattana od człowieczeństwa, zamiłowanie do okrucieństwa Zamaskowanego Sędziego (Hooded Justice), czy zmiany jakie zaszły w Rorschachu po morderstwie Blair Roche.

Ogromne wrażenie robi scena, w której zawsze cyniczny, chłodny Komediant zalewa się łzami w trakcie rozmowy ze swoim dawnym przeciwnikiem Molochem. Dlaczego? Plan innego ze Strażników, Ozymandiasza, okazał się zbyt straszny nawet dla niego.

Heard joke once: Man goes to doctor. Says he’s depressed. Says life seems harsh and cruel. Says he feels all alone in a threatening world where what lies ahead is vague and uncertain. Doctor says, „Treatment is simple. Great clown Pagliacci is in town tonight. Go and see him. That should pick you up.” Man bursts into tears. Says, „But doctor…I am Pagliacci

Ktoś musi uratować świat…

Wspomniana wcześniej scena, w której Komediant pali amerykańską flagę i wróży zgubę całemu światu, jest tym bardziej znacząca, że odgrywa też kluczową rolę w życiu najmądrzejszego człowieka na świecie – Adriana Veidta, Ozymandiasza. Kiedy po zakończonym spotkaniu Kapitan Metropolis stwierdza, że ktoś będzie musiał ocalić ten świat, Alan Moore w następnym kadrze pokazuje osobę, która podejmie próbę dokonania niemożliwe i zatrzymania z pozoru nieuchronnej zagłady

Somebody has to save the world… somebody has to do it, don’t you see?

Dopiero po tym spotkaniu Ozymandiasz zrozumiał, że działania podejmowane przez Strażników nie mają sensu, gdyż brakuje im jednej, niezbędnej do ocalenia całego świata rzeczy – skali. Nieważne ilu bandytów uda się powstrzymać Rorschachowi i spółce – w szerszej perspektywie niczego to nie zmieni. Co jednak z Doktorem Manhattanem, człowiekiem, który w wyniku eksperymentu uzyskał niemalże boskie moce?

Według Veidta, symbolizuje on wszystko, co jest nie tak z rodzajem ludzkim – najpierw rozpoczęto wojnę, która miała położyć kres wszystkim innym wojnom, nie udało się więc w podobnym celu stworzono broń, kiedy ta również zawiodła, pojawił się Doktor Manhattan.

Ozymandiasz widzi jednak, że uważany przez Amerykanów za zbawcę ludzkości superbohater, wyzbył się już niemal całego swojego człowieczeństwa i chociażby nie dostrzega już znaczącej różnicy pomiędzy martwym a żywym ciałem.

We have laboured long to build a heaven, only to find it populated with horrors

Veidt bierze na siebie ciężar ocalenia ludzkości i jest gotów obciążyć swoje sumienie życiem milionów, aby ocalić miliardy, a nawet więcej – przyszłość naszego świata.

Co z resztą?

Jak – w czasie kiedy Rorschach kontynuuje swoją skazaną na porażkę krucjatę przeciwko złu, a Veidt planuje, jak ocalić świat – pozostali Strażnicy znoszą widmo zagłady nuklearnej? Myślę, że na początek warto słów kilka wspomnieć o pozornie najpotężniejszym z graczy – Jonie Ostermanie, znanym jako Doktor Manhattan. Dlaczego tylko pozornie? Zanim odpowiem na to pytanie, warto napisać słów kilka o zaangażowaniu tego bohatera w całą sytuację.

Mogłoby się wydawać, że ze swoimi prawie boskimi mocami (warto zwrócić uwagę na symboliczną scenę, w której Jon chodzi po wodzie) to właśnie on powinien stanowić najpewniejszą nadzieję świata stojącego na krawędzi zagłady – jest jednak inaczej. Los ludzkości jest Manhattanowi obojętny, co jako jeden z pierwszych dostrzega Komediant (doskonale widać to w momencie, kiedy Blake zabija ciężarną kobietę, a Jon nie robi absolutnie nic, żeby go powstrzymać) – stracił on zdecydowaną większość swojego człowieczeństwa i nawet czas postrzega inaczej (podobnie, jak Tralfamadorianie w Rzeźni numer pięć Kurta Vonneguta).

W czasie kiedy najpotężniejszy byt w uniwersum Watchmenów ucieka na Marsa, żeby zająć się budowaniem fantastycznych budowli i rozważaniami, czy warto ratować rodzaj ludzki, to człowiek, Ozymandiasz, wprowadza w życie swój wielki plan, dzięki któremu uda mu się zatrzymać zagładę świata. Pełen pychy Manhattan może lekceważyć Veidta i porównywać go do termita, ale koniec końców okazuje się, że życie na Ziemi zostaje uratowane nie przez boską istotę, lecz człowieka. Myślę, że do tej sytuacji idealnie pasuje fragment rozmowy Rorschacha z lekarzem:

Existence is random. Has no pattern save what we imagine after staring at it for too long. No meaning save what we choose to impose.

This rudderless world is not shaped by vague metaphysical forces. It is not god who kill the children. Not fate that butchers them or destiny that feeds them to dogs. It’s us. Only us.

Ozymandiasz, podobnie jak Rorschach, postawił swoją wizję walki ze złem, swoje spojrzenie na moralność, ponad innymi i postanowił wymusić ją na reszcie świata – po prostu na zdecydowanie większą skalę.

Inne podejście prezentuje z kolei Puchacz – Dan Dreiberg. Po wprowadzeniu ustawy Keen’a wyrzucił swój kostium do piwnicy i postanowił wrócić do dawnego życia; życia zamożnego ornitologa, po cichu przeczołgującego się przez każdy kolejny dzień. Niemalże na każdym kroku widać jednak, że rezygnując z bycia zamaskowanym mścicielem, stracił on coś ważnego – prawdziwego siebie, swoją odwagę.

As I remember they work pretty good. No matter how black it got, when I looked through these goggles… everything was clear as day.

W trakcie jednej z rozmów Rorschachiem, Dreiberg pół żartem, pół serio  pyta się go, co stało się z dawnymi czasami, kiedy razem walczyli z przestępczością. Chłodna, krótka odpowiedź Kovacsa trafia w samo sedno problemu – You quit (Poddałeś się). “Normalne życie” uczyniło z Dreiberga wiecznie przerażonego impotenta.

Wszystko zmienia się jednak, kiedy postanawia on ponownie przywdziać kostium.

Oh yes. Jesus, yes. I feel so confident it’s like I’m on fire. And all the mask killers, all the wars in the world, they’re just cases – just problems to solve.

Doskonale obrazuje też sen Dana, w którym jedna z jego byłych przeciwniczek zrywa z niego skórę i odkrywa, że pod spodem kryje się strój Puchacza – jego prawdziwe ja.

Kto pilnuje Strażników?

W powieści Moore’a kilkukrotnie pojawia się to zdanie – Who watches the Watchmen? – kto pilnuje/kontroluje Strażników? Bohaterowie przedstawieni w tej powieści graficznej nie są bowiem krystalicznie czystymi herosami znanymi z wielu innych komiksów – każdy z nich balansuje pomiędzy dobrem a złem, każdy jest człowiekiem z krwi i kości (no może wyłączając Manhattana). Dotyczy to nie tylko Strażników, Gwardziści, pomimo iż na początku kreowani na chodzące ideały, potem okazują się tak samo ludzcy jak ich następcy (za przykład może nam posłużyć tutaj uzależniony od przemocy Hooded Justice, czy będący rasistą Kapitan Metropolis).

Watchmen Alana Moore’a to dzieło kompletne. Poczynając od fantastycznie wykreowanych, wiarygodnych bohaterów, przez momentami wgniatającą w fotel fabułę, aż po piękne ilustracje Dave’a Gibbonsa. Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika ambitnych powieści (nie tylko graficznych).

Którą powieść graficzną Alana Moore’a Wy cenicie najbardziej? Co sądzicie o ekranizacji Watchmenów? Bardzo proszę, dajcie znać w komentarzach.

Chcielibyście zostać patronami Fantasmarium i pomóc nam w dalszym rozwijaniu portalu? Gorąco zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu w serwisie Patronite:



Categories: Klasyka, Komiksy, Różne

Tags: , , , , , , , ,

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: