Po bardzo udanej przygodzie z klasykami fantastyki naukowej (Piknik na skraju drogi, Blade Runner etc.) postanowiłem na chwilę zmienić nieco klimat i sięgnąłem po zbiór opowiadań W poszukiwaniu Jake’a Chiny Mieville’a – kojarzonego między innymi z powieści Dworzec Perdido, czy Kraken. Jak autor poradził sobie z krótszą formą literacką? Przekonajmy się.
Krótko o kwestiach technicznych – zbiór zawiera czternaście utworów, wśród których znajdziemy dwanaście opowiadań, komiks i minipowieść. Jeśli chodzi o samo wydanie, to jest ono po prostu poprawne – nie znajdziemy tutaj żadnych materiałów dodatkowych (jak na przykład w najnowszej książce Mieville’a wydanej przez Zysk – Ostatnie dni Nowego Paryża), czy ilustracji, ale trudno też do czegoś się tak naprawdę przyczepić. Przejdźmy jednak do najważniejszego – treści utworów.
Zanim przyjrzymy się konkretnym opowiadaniom, warto słów kilka powiedzieć o samej twórczości Mieville’a – uhonorowanego między innymi trzema nagrodami Arthura C. Clarke’a. Dla autora zwykle kojarzonego z monumentalnymi, ponad 500-stronicowymi powieściami (jak chociażby Dworzec Perdido), W poszukiwaniu Jake’a do pierwsza podróż do krainy opowiadań i pomimo pewnych wad to, według mnie, podróż udana. Mieville, jak zwykle, postarał się o to, żeby do swoich surrealistycznych, mrocznych światów od czasu do czasu wpleść elementy satyry politycznej – muszę jednak przyznać, że bardziej podobają mi się jego “fantastyczne” utwory. Żeby nie przedłużać, przyjrzymy się samym opowiadaniom.
Zbiór otwiera tytułowe W poszukiwaniu Jake’a – według mnie jeden z najlepszych tekstów w książce. Mieville opisuje tutaj Londyn niepokojący, surrealistyczny; Londyn po jakimś trudnym do zidentyfikowania kataklizmie – większość ludzi zaginęła albo uciekła, reszta natomiast nie może czuć się bezpiecznie.
Czasem jednak taki człowiek wpadnie w szczelinę w chodniku i zniknie z rozpaczliwym krzykiem, a ulica znowu opustoszeje. Zdarza się również, że poczuwszy kuszący zapach dobiegający z niewinnie wyglądającego domu, wchodzą ochoczo przez szeroko otwarte drzwi frontowe do środka i znikają. Albo przejdą pod błyszczącymi włóknami zwisającymi z brudnych drzew i zostaną wciągnięci na górę.
W powietrzu unoszą się niewidzialne potwory, całe miasto wydaje się ulegać entropii, a w samym centrum tego wszystkiego znajduje się Gaumont State – upadła katedra zbudowana na podobieństwo Empire State Building. Autor, w swoim stylu, nie wyjaśnia co doprowadziło do katastrofy – pokazuje tylko jej skutki i pozwala czytelnikowi snuć domysły na temat tego, co tak naprawdę się wydarzyło.
Między chwilą, gdy zamknąłem oczy w pociągu, a momentem, kiedy otworzyłem je znowu, jakaś porządkująca rzeczywistość zasada przestała działać.
W przypadku Mieville’a brak wyjaśnień nie prowadzi jednakże do uczucia niedosytu u czytelnika – wręcz przeciwnie, czyni on świat przedstawiony jeszcze bardziej magicznym, głębokim.
Jak można rozumieć W poszukiwaniu Jake’a? Dla mnie wskazówką był tutaj poniższy fragment:
Zniknęło bardzo wielu ludzi i Londyn generuje teraz własne śmieci… małe zagęszczenia materii skupiają się samorzutnie w tłusty papier po frytkach, zepsute zabawki… Nawet na Oxford Street co rano pojawiają się nowe śmieci…
W Blade Runnerze Philipa K. Dicka cały świat ulega schłamieniu – tonie w śmieciach, przedmiotach złych i bezużytecznych, prowadzących do upadku i entropii, swoistych wysłannikach Królestwa Rozkładu. Podobnie wygląda to w opowiadaniu Mieville’a – mieszkańcy Londynu pozwolili, aby ich miastem zawładnął chłam i niewidzialne potwory.
Kolejnym opowiadaniem w zbiorze W poszukiwaniu Jake’a jest Fundament – krótki i klimatyczny tekst przedstawiający historię dręczonego przez straszne wspomnienia weterana wojennego. Skąd ten tytuł? Zbrodnie, które mężczyzna popełnił albo którym po prostu nie spróbował zapobiec stały się przerażającym, wiecznie głodnym fundamentem jego życia. Jak zaznacza sam autor, wydarzenia przedstawione w tym opowiadaniu nie są fikcją literacką i dotyczą prawdziwych wydarzeń – armia amerykańska faktycznie wykorzystywała czołgi wyposażone w pługi do grzebania żywcem żołnierzy wroga w Iraku. Mocny, bardzo sugestywny utwór, jeden z lepszych, według mnie, w tym zbiorze.
Trzecim opowiadaniem w zbiorze jest Pokój kulek – utwór w którym autor postanowił zmierzyć się z nieco kingowskim horrorem – mamy sklep z meblami (bardzo przypominający Ikeę), nawiedzony/opętany pokój zabaw wypełniony kulkami (przez rodziców wykorzystywana jako przechowalnia ich pociech) i dzieci stojące naprzeciw koszmaru (historię poznajemy jednak z perspektywy strażnika.
Pokój kulek czyta się naprawdę świetnie i po raz kolejny Mieville zrobił świetną robotę, nie odkrywając przed czytelnikiem wszystkich kart – jak zinterpretujemy wydarzenia, które miały miejsce w sklepie, zależy tylko od nas. Według mnie, motywem przewodnim może być tutaj samotność, doświadczają jej tutaj nie tylko dzieci pozostawione w tytułowym pokoju kulek, lecz także dorośli – jak chociażby narrator.
Na uwagę zasługuje też dosyć zaskakujące zakończenie.
Po Pokoju kulek czas na Doniesienia o pewnych wypadkach w Londynie. Mieville bawi się tutaj konwencją i wciela się w rolę głównego bohatera, który pewnego dnia otrzymuje list pełen dziwnych dokumentów – zapisków z obrad, prywatnych notatek etc. Co ciekawe, większość z nich dotyczy dziwacznych “ulic” pojawiających się to tu, to tam, a w szczególności Varmin Way.
Mieville, podobnie jak bohaterowie Lovecrafta, musi się zmierzyć z niewytłumaczalnymi, nienazwanymi zjawiskami, których istnienia nie mógł sobie wcześniej nawet wyobrażać. Ciekawe opowiadanie, jednakże nie zrobiło ono na mnie takiego wrażenia jak chociażby W poszukiwaniu Jake’a, czy Fundament.
Piąte opowiadanie Chowaniec to według mnie jeden z niestety najsłabszych utworów w zbiorze. Czarownik brzydzi się stworzonego przez siebie potwora i nie potrafi się go pozbyć. Tekst ten jest wariacją na temat Frankensteina Mary Shelley, z tym że, nawet na chwilę nie zbliża się do głębi tej historii, w zamian oferując tylko groteskowe, odpychające opisy chowańca.
W następnym utworze zatytułowanym Hasło z encyklopedii medycznej autor dostarcza dokładnie to, co obiecał w tytule – encyklopedyczny wpis dotyczący dziwacznej choroby zwanej Morem Buscarda. Dużo wyobraźni, trochę humoru, ale koniec końców na minus w kontekście całego zbioru – nie wpisuje się w klimat przeważający w pozostałych opowiadaniach.
Po dwóch słabszych tekstach, Mieville wraca z naprawdę dobrym, napisanym w trochę lovecraftowskim stylu (warto wspomnieć, że utwór ten pojawił się w antologii The children of cthulhu) opowiadaniem Szczegóły. Przedstawia ono historię chłopca, któremu mama poleciła przynoszenie posiłków pewnej zdziwaczałej staruszce. Jak się później okaże, kobieta ta, podobnie jak wielu bohaterów opowiadań Samotnika z Providence, nawiązała kontakt z niewyobrażalnymi, niezbepicznymi siłami, tym samym wchodząc na ścieżkę, z której nie ma już odwrotu i jedynym rozwiązaniem jest szaleństwo lub zagłada.
Jego życie tli się na naszych oczach. Oglądamy go każdego dnia. To władca wszechrzeczy. Ukryty władca. Jest straszny. Przerażający. I mamy go na wyciągnięcie ręki. Bezwstydnego i niewidzialnego.
Dobre opowiadanie, w którym autor, swoim zwyczajem, największy nacisk kładzie na to, jaki wpływ wywrą dane wydarzenia na bohatera (w tym przypadku dorastającego chłopca), niewiele miejsca poświęcając wyjaśnieniom “jak i dlaczego?”.
Po Szczegółach na czytelnika czeka Łącznik – nieznana organizacja czyni głównego bohatera Morleya swoim łącznikiem, dostawcą przesyłek. Mężczyzna przez dłuższy czas, bez większego zastanowienia wykonuje powierzone mu zadania (czasem polecenia znajdują się w bochenku chleba, czasem w jakimś innym produkcie spożywczym).
Rozumiał także, że to co przekazuje, może nie mieć żadnego wpływu na wydarzenia. Wiedział, że to możliwe, ale nie wierzył, że tak jest.
W Łączniku Morley cały czas, rozpaczliwie stara się nadać sens swojemu życiu, udowodnić sobie, że to co robi, ma jakieś znaczenie. Czy dostarczane przez niego przesyłki mogą doprowadzić do katastrofy? Może zerwanie współpracy z tajemniczymi mocodawcami mogłoby zapobiec wielu strasznym rzeczom? W tym wszystkim bohater nie chce przyjąć do wiadomości, że straszne rzeczy dzieją się na świecie cały czas, a on nie jest w stanie nic z tym zrobić.
Po ulicach chodziło wielu ludzi niosących paczki. Morley ściskał w rękach dysk, obserwując przebieg wojny, którą rozpętał, ograniczył… albo na którą nie miał żadnego wpływu.
W Łączniku Mieville pokazuje koszmar, jakim jest nie tylko brak kontroli nad wydarzeniami mającymi miejsce w świecie zewnętrznym, lecz także tymi dotyczącymi tylko i wyłącznie naszego życia. Bardzo dobre opowiadanie.
Kolejne opowiadanie – Inne niebo porusza motyw bardzo popularny u Mieville’a, a mianowicie samotność. Starszy mężczyzna kupuje w sklepie z antykami tajemnicze okno. Po jakimś czasie okazuje się, że widać przez nie zupełnie inny, niepokojący świat. Sytuacja pogarsza się tylko, kiedy po drugiej stronie okna pojawiają się dzieci, okrutnie szydzące ze starca. Mężczyzna nie jest gotowy albo po prostu nie chce zmierzyć się z nowym światem, który dosłownie wlewa się do jego domu przez antyczne okno. Podobnie jak we wcześniejszych tekstach, tak i tutaj, Mieville daje swojemu bohaterowi niezwykły przedmiot i sprawdza, do czego to doprowadzi. Opowiadanie zdecydowanie na plus.
Niestety, kolejne utwory okazały się dla mnie sporym rozczarowaniem. Czy to Koniec z głodem (czarna komedia opisująca starcie zdolnego programisty i organizacji charytatywnej), czy Dzień dziś wesoły (satyra dotycząca świąt) to nie ten Mieville, jakiego lubię. Za dużo tutaj polityki, a za mało magii i surrealizmu, które są w mojej opinii największymi zaletami autora i to one czynią z niego wspaniałego pisarza.
Opowiadanie Jack dotyczy bohatera znanego czytelnikom wcześniejszych książek Mieville’a – Jacka Pół Pacierza. Ciekawa lektura dla fanów Nowego Crobuzon – w innym przypadku utwór niestety w najlepszym razie przeciętny. Mnie niestety nie urzekł.
Jako, że komiks w W drodze na front zrobił na mnie wrażenie najzwyklejszego zapychacza miejsca, uznałem, że postaram się przynajmniej, aby nie zapychał on miejsca w moim tekście. Krótko zatem – najsłabszy element zbioru.
Na szczęście zbiór W poszukiwaniu Jake’a zamyka dobra minipowieść, a mianowicie Lustra. Mieville przedstawia nam tutaj zrujnowany wojną, płonący Londyn, po którego ulicach grasują dziwaczne stworzenia. Jak do tego doszło? Tym razem, o dziwo, autor udziela nam mniej lub bardziej konkretnych wyjaśnień – istoty zwane imago wydostają się z będących ich więzieniem luster i dochodzi do wojny z rodzajem ludzkim.
Główny bohater, mieszkający w autobusie Sholl, przemierza miasto ze strzelbą i stara się zrozumieć, dlaczego imago go nie atakują, a co więcej, starają trzymać się od niego z daleka.
W Lustrach Mieville pozwala nam spojrzeć na konflikt oczyma obu jego stron – widzimy wojnę nie tylko z perspektywy Sholla, ale również przedstawiciela obcej rasy. I jedni i drudzy starają się uporać z zaistniałą sytuacją. Co z tego wyniknie? Zachęcam do lektury.
Podsumowując:
W poszukiwaniu Jake’a to bardzo dobry, ale niestety nierówny zbiór opowiadań, mogący służyć jako swoisty papierek lakmusowy dla osób chcących zapoznać się z twórczością Chiny Mieville’a. Oprócz utworów po prostu fantastycznych, niestety znajdziemy tutaj też teksty w najlepszym razie średnie, wydające się być dla autora poligonem dla nowych, jeszcze niedopracowanych pomysłów.
Lektura W poszukiwaniu Jake’a zmusza czytelnika do myślenia. Pomimo z pozoru niemożliwych do wyjaśnienia wydarzeń i surrealistycznych stworzeń, czytelnik cały czas ma wrażenie, że jest w tym wszystkim coś znajomego.
Czy warto sięgnąć po zbiór opowiadań Chiny Mieville’a? Sądzę, że tak.
Ocen: 7/10
Które opowiadanie/książę Mieville’a Wy cenicie najbardziej? Co sądzicie o W poszukiwaniu Jake’a? Bardzo proszę dajcie znać w komentarzach.
Chcielibyście zostać patronami Fantasmarium i pomóc nam w dalszym rozwijaniu portalu? Gorąco zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu w serwisie Patronite:
Categories: Fantastyka, Horror - książki, Książki
Jak tylko ułożę sobie harmonogram czytelniczy na cały, to z całą pewnością znajdzie się tam ta książka 🙂
Cieszę się, że zdołaliśmy polecić Ci kolejną już książkę. 🙂
Moja pierwsza wizyta tutaj i przyznam, że całkiem fajnie czytało się tą recenzję. Pewnie wpadnę jeszcze tutaj zerknąć na wpisy 😉
Bardzo mi miło i zapraszamy ponownie zatem. 🙂