„Opowieści o duchach” (M.R. James) – recenzja

Jakiś czas temu postanowiłem zapoznać się z twórczością klasyków horroru – zacząłem od  “Zgrozy w Dunwich” i “Przyszła na Sarnath zagłada” H.P. Lovecrafta, a następnie sięgnąłem po “Wendigo i inne upiory” Algernona Blackwooda. Czasem mniej, czasem bardziej, ale mimo wszystko zadowolony, za następny cel obrałem sobie “Opowieści o duchach” M.R. Jamesa, kolejną legendę literatury grozy. Podobnie jak w przypadku wcześniej wymienionych autorów można zadać sobie pytanie – czy książka przetrwała próbę czasu i wciąż może straszyć? Przekonajmy się!

Zaczynając od spraw technicznych – “Opowieści o duchach” zostały u nas wydane nakładem Wydawnictwa C&T, jako jeden z tomów należących do cyklu “Biblioteka Grozy”. Książka zawiera piętnaście opowiadań i ładne, dopasowane do treści ilustracje Rafała Drzycimskiego. Przez chwilę zasmucił mnie brak klasycznego dla tej serii wstępu Marka Nowowiejskiego, jednakże, jak się okazuje, można znaleźć go w drugim tomie opowiadań M.R. James zatytułowanym “Opowieści starego antykwariusza”. Papier wykorzystany do druku, tak jak w innych książkach z “Biblioteki Grozy”, jest wysokiej jakości. Nie ma się, do czego przyczepić.

Na początek  przydałoby się napisać słów kilka na temat samego autora – Montague’a Rhodesa Jamesa. Pomimo dużych sukcesów akademickich (był rektorem King’s College, Uniwersytetu w Cambridge, Uniwersytetu Eton, otrzymał Order of Merit i wiele innych), szerszej publiczności znany jest głównie dzięki swoim opowiadaniom, które pisał głównie z myślą o odczytywaniu ich ze swoimi przyjaciółmi (“Opowieści o duchach” faktycznie dobrze brzmią czytane na głos – sprawdziłem). Tym, co wyróżnia utwory Jamesa, między innymi, to na pewno jego dbałość o szczegóły (jak na naukowca przystało) i doprawdy wspaniałe operowanie słowem. Nie to jednak najlepsze w “Opowieściach o duchach”. Z początku trudno mi było określić, co tak naprawdę zrobiło na mnie największe wrażenie, jednakże świetnie określił to Edmund Wilson (pisarz i krytyk literacki), twierdząc, że opowiadania Jamesa zawierają “diaboliczne przebłyski wyobraźni”.

Przyjrzyjmy się zatem opowiadaniom zawartym w zbiorze. Już pierwszy utwór zatytułowany “Kanonia w Whitminster” świetnie oddaje ducha twórczości Jamesa. Opisy są dokładne i interesujące, ilość informacji jest czytelnikowi starannie dawkowana tak, aby musiał użyć wyobraźni, a wspomniane już wcześniej diaboliczne przebłyski robią wrażenie (w tym opowiadaniu był to na pewno świat widziany w “małym przedmiocie”).

Kolejnym opowiadaniem, który przykuł moją uwagę, jest “Diariusz Pana Poyntera” –  młody mężczyzna znajduje dziwny, stary skrawek materiału w starej księdze i postanawia wykorzystać go jako wzór na zasłony. O tym, co stanie się dalej, będziecie musieli przekonać się sami (moment, w którym bohater szuka czegoś ręką obok fotela zafundował mi cokolwiek straszny koszmar).

Moim ulubionym opowiadaniem w zbiorze “Opowieści o duchach” jest jednak “Opowieść o zaginięciu i powrocie”. James fantastycznie buduje atmosferę grozy, a jego opis okrutnej wizji znanego, zabawnego przedstawienia to po prostu majstersztyk (przerażający majstersztyk). Co więcej jednak, fragment tej historii bardzo przypominał mi scenę z finałowego odcinka drugiego sezonu Twin Peaks, kiedy Agent Cooper ucieka przed swoich odbiciem w Czarnej Chacie – ciekawe, czy David Lynch czytał H.R. Jamesa? 🙂

Z pozostałych opowieści na pewno wyróżniłbym jeszcze “Dwóch doktorów” (ciekawy pomysł, dużo miejsca na domysły – jak to u Jamesa), “Niezwykły modlitewnik” (podobnie), “Opowieść przy kominku” (dzieci, kominek i babcia opowiadająca straszną historię) i “Szczury” (opis stracha na wróble jest po prostu genialny).

Nieco mniej przypadły mi do gustu “Nawiedzony domek dla lalek” i “Po zmroku na boiskach”, w których brakuje mi tego czegoś, tego diabolicznego pierwiastka, charakteryzującego wymienione wcześniej opowiadania. Niektórym czytelnikom może również przeszkadzać momentami akademicki styl Jamesa, jednakże według mnie jest to jedna z zalet jego twórczości.

Warto również zwrócić uwagę na miejsca, gdzie dzieje się akcja “Opowieści o duchach” – dominują wsie i małe miasteczka, w których pozorna sielanka zostaje w pewnym momencie zburzona pod wpływem czynników nadprzyrodzonych (kolejne skojarzenie z filmami Davida Lyncha).

Podsumowując: “Opowieści o duchach” M.R. Jamesa to kawał naprawdę dobrej literatury grozy. Autor wyjawia czytelnikowi dokładnie tyle, aby go zaciekawić, ale przy tym ukrywa wystarczająco wiele, aby pobudzić jego wyobraźnię do działania. Opisy są sugestywne i skonstruowane z charakterystyczną dla autora dbałością o szczegóły, a niektóre wizje, jeśli nie powrócą później w koszmarach, to na pewno wywołają gęsią skórkę. Odpowiadając zatem na pytanie ze wstępu recenzji – tak, “Opowieści o duchach” przetrwały próbę czasu i dalej mogą przestraszyć! Polecam fanom literatury grozy i nie tylko.

Ocena: 8.5/10

PS. Miłośników horroru zapraszam również do lektury spisu najlepszych opowiadań H.P. Lovecrafta oraz recenzji owianego legendą horroru Marka Danielewskiego “Dom z liści”.



Categories: Horror - książki, Klasyka, Książki

Tags: , , , , , ,

2 replies

Trackbacks

  1. Tydzień Blogowy #83 – Wielki Buk
  2. „Nawiedzony Dom na Wzgórzu” Shirley Jackson – recenzja

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: