„Północna Granica” Feliks W. Kres – recenzja

Dzisiaj przyjrzymy się prawdziwej klasyce polskiej fantastyki – pierwszemu tomowi “Księgi Całości” Feliksa W. Kresa, a mianowicie  powieści “Północna Granica”. Czy słuszne są opinie mówiące, iż jest to jeden z najbardziej niedocenianych cykli fantasy w naszym kraju? Przekonajmy się – zapraszam do recenzji “Północnej Granicy”.

"Północna granica" Feliks W. Kres

Kiedy kilka miesięcy temu opublikowałem artykuł dotyczący książek fantasy, które warto przeczytać, o istnieniu “Księgi Całości” nie miałem pojęcia. Dopiero komentarze mniej lub bardziej oburzonych fanów Feliksa Kresa przekonały mnie, żeby dać temu autorowi szansę. Niestety “Północna Granica” (tak jak większość kolejnych tomów) nie jest już dostępna w księgarniach, dlatego też zdecydowałem się zamówić ją na Allegro. Kilka dni później otrzymałem bardzo ładne, wydrukowane na dobrym papierze wydanie z klimatyczną okładką przedstawiającą jeźdźca. Zaraz potem zagłębiłem się w uniwersum stworzone przez Feliksa Kresa i muszę przyznać, że zrobiło ono na mnie ogromne wrażenie.

Akcja powieści dzieje się w świecie Szereru, położonego na Bezmiarach. W “Północnej Granicy” będziemy mieli okazję poznać dwie jego krainy – Szerń i Aler. Pierwsza z nich stworzona została przez  Jasne i Ciemne Pasma Szerni, które ze wszystkich swoich mieszkańców wybrały ludzi, koty i sępy, aby obdarzyć ich zdolnością myślenia. Wynikiem takiego rozwiązania, są chociażby bardzo popularni koci zwiadowcy. Nad drugą z krain natomiast, rozpościerają się Srebrne i Złote Wstęgi Aleru, które rozumem (w takiej czy innej formie) obdarzyły Srebrnych (istoty przynajmniej zachowaniem przypominające ludzi) i Złotych Alerów (bliżej im do dzikich bestii, niż do istot ludzkich). Gdzieś obok cały czas przewija się nieodgadniona Pani Wojny – Arilora. Warto też wspomnieć, że przebywanie na terenie wroga wywiera różne, negatywne skutki na wojownikach danej strony konfliktu (np. żołnierze Szerni walczący na terenie Aleru odczuwają skutki swoistej depresji). Łatwo się domyślić, że w takiej sytuacji ekspansja byłaby zadaniem bardzo trudnym, jeśli nie niewykonalnym, dlatego też większość działań dotyczy utrzymania granic (które od czasu samoistnie nieco się przesuwają) albo odpierania małych grup poszukujących surowców.

Właśnie w tym świecie przyjdzie nam poznać głównych bohaterów powieści, stacjonujących na Północnej Granicy Szerni. Czy komuś uda się zachwiać panującą równowagę? Czym jest “Smok o żabim pysku”? Czy z Alerami można (i warto) się porozumieć? O tym wszystkim będziecie musieli przekonać się sami. 

Co zaś do samych bohaterów – Kresowi udało się stworzyć wiarygodnych, intrygujących bohaterów. Każdy z nich ma swoją historię i ambicje, które w dużej mierze warunkują ich przyszłe postępowanie (o czym niestety dzisiaj wielu autorów zapomina). Nie spotkamy się tutaj też z postaciami idealnymi, każda z nich ma swoje wady – świetny dowódca jazdy Rawat nie wie, czego chce tak naprawdę od życia, jego rywalka Tereza jest zazdrosną wieśniaczką (chociaż bardzo utalentowaną), a komendant Ambegen… co tu dużo pisać, zachęcam do lektury. 🙂 Przynajmniej w tym tomie “Księgi Całości” nie uświadczymy zbyt wielu interesujących postaci pobocznych (może poza Dorlotem), co jednakże nie szkodzi fabule aż tak bardzo.

Czytając “Północną Granicę”, wiele razy do głowy przychodziło mi skojarzenie z twórczością Glena Cooka. Kres, podobnie jak autor “Kronik Czarnej Kompanii”, zdecydował się na szczegółowe przedstawianie działań wojennych. Dużo miejsca poświęca on opisom taktyk, ustawieniu oddziałów, rodzajom jednostek, militariom etc. W połączeniu z elementami politycznymi, wysokim poziomem brutalności i śladowymi ilościami magii, otrzymujemy naprawdę mocną, krwistą fantastykę, obok której trudno przejść obojętnie.

Przejdźmy na chwilę do wad „Północnej Granicy” (chociaż nie jest ich wiele). Wspomniany brak interesujących postaci pobocznych, pozostawia pewien niedosyt, a do tego lektura jest dosyć krótka (zaledwie 377 stron w małym formacie), dlatego po jednym, dwóch wieczorach spędzonych w świecie Szereru trzeba już sięgnąć po kolejny tom „Księgi Całości”. Warto jednak wspomnieć, że w późniejszych częściach autorowi udaje się dopracować te niedociągnięcia.

Podsumowując: Zarówno “Północna Granica”. jak i cały cykl “Księga Całości”, to na pewno pozycja obowiązkowa na półce każdego fana polskiej fantastyki. Książkę czyta się szybko i przyjemnie (szczególnie jeśli ktoś lubi realistyczne opisy bitew), historia wciąga, bohaterowie są wiarygodni, a następny tom – wydaje mi się, że mogę tyle zdradzić – jest jeszcze lepszy. “Północna Granica” to zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek w polskiej fantastyce. Serdecznie polecam.

Ocena: 8/10

PS. Zapraszamy też do lektury naszej listy najlepszych powieści fantasy.



Categories: Klasyka, Polska fantastyka

Tags: , , , ,

10 replies

  1. O, to ja się zdecydowanie nie zgadzam. Bardzo zawiodłam się na Północnej granicy. Do tego stopnia, że nawet dodałam ją do listy sześciu najgorszych książek 2016 roku. Właściwie to zgadzam się, że Kres ma bardzo plastyczną wyobraźnię i świetnie stworzył świat i bohaterów, ale nie potrafił dobrze i ciekawie poprowadzić fabuły, która prowadziłaby od-do. Niczego nie wyjaśnił, ale nie zachęcił też do dalszych poszukiwań. Cała ta książka to było trochę takie lelum polelum. Zdecydowanie wolę Cooka i Czarną Kompanię oraz Wegnera i Górską Straż.

    Pozdrawiam 🙂

    • O, to jestem zaskoczony. Ja bardzo wkręciłem się w fabułę i „Księgę Całości” umieściłbym wśród odkryć 2016. 🙂 Zgodzę się natomiast co do Cooka, „Czarna Kompania” to spokojnie moje top 10 jeśli chodzi o fantastykę.

      Dzięki za komentarz i również pozdrawiam. 🙂

  2. O panu słyszałam nieco więcej tylko przez łut szczęścia – mam na swojej półce drugi tom tej serii, kupiony za grosze na jakiejś wyprzedaży. Ale ponieważ to kontynuacja jakoś nigdy nawet nie próbowałam tego czytać: po prostu sobie stoi. Na razie tomu pierwszego nie kupię, ale może kiedyś (zwłaszcza, jeśli zrobią dodruk) uzupełnię kolekcje 😉

    • Na dodruk niestety chyba jeszcze trochę poczekamy. Jak już napisałem w recenzji, serdecznie polecam (może wypożyczyć w takim razie?). 🙂

      • W sumie… to nie byłby głupi pomysl. Ale pożyczam tylko, jeśli mi moich książek braknie, a obecnie mój chłopak zwozi co ma u siebie, więc na brak książek nie narzekam 😉

      • No to Kres trochę poczeka podejrzewam. Ale prędzej czy później, na pewno warto po niego sięgnąć. 🙂

      • Czy przez drugi tom masz na myśli Króla Bezmiarów? Jeśli tak, to można śmiało czytać. To odrębna historia w tym samym uniwersum. Nieznajomość północnej granicy absolutnie nie przeszkadza, a moim skromnym zdaniem Król bezmiarów znacznie lepszy <3

  3. Pierwsze słyszę, a może raczej czytam o tym autorze.
    Czytając jednak o słabej dostępności książki to jak wpadnie mi w ręce to może się pokuszę, bo sama od siebie szukać nie zamierzam. 🙂

    • Ja też dopiero kilka miesięcy temu się o nim dowiedziałem, dzięki komentarzom na Facebooku.
      Trzymam zatem kciuki, żeby wpadła, bo warto.

  4. Ja właśnie ja czytam i jest świetna! Mam jednak nowe wydanie od wydawnictwa Fabryka Słów – jest przepiękne i z ilustracjami. Jestem ciekawa kolejnych tomów! 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Fantasmarium

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading