
Kilka dni temu w moje ręce trafiła prawdziwa klasyka sci-fi — “Wyspa doktora Moreau” Herberta G. Wellsa. Czy pomimo upływu ponad stu lat jest to ciekawa lektura? Przekonajmy się.
Książka napisana jest w formie dziennika Edwarda Prendicka (bohatera, który będzie prowadził nas przez wydarzenia mające miejsce na wyspie doktora Moreau). Wprowadzenie do fabuły jest stosunkowo krótkie i już po kilkunastu pierwszych stronach poznajemy głównych aktorów powieści — autora dziennika, doktorów Montgomery’ego i Moreau oraz pozostałych “lokatorów” wyspy. Wellsowi udało się utrzymać względnie dobre tempo przez pierwszą część książki, nieco później jednak wielu czytelników mogłoby zacząć narzekać na dłużyzny (które w około 150 stronicowej książce mogą być wyjątkowo dotkliwe).
W czasie lektury wielokrotnie przychodziły mi na myśl skojarzenia z “Jądrem ciemności” Conrada oraz “Władcą much” Goldinga (obie książki zostały wydane po publikacji “Wyspy…”). Mamy tutaj do czynienia z charyzmatycznym bohaterem, gotowym na wszystko w imię swoich przekonań i planów oraz motywem wpływu izolacji na człowieka i jego moralność.
“Cierpienie bowiem dopiero wówczas budzi prawdziwe współczucie, gdy głośnym wołaniem podrażni nasze nerwy”
Autor dziennika (tak samo, jak doktor Montgomery zresztą)posiada “miękki charakter” w rezultacie czego, nie ma szans w zderzeniu z doktorem Moreau. Przez większość czasu biernie przygląda się wydarzeniom na wyspie, skrzętnie notując swoje odczucia na temat okropności, których jest świadkiem. W niemalże każdej mającej znaczenie sytuacji, ulega silniejszemu charakterowi.
“Nikt nie ujdzie kary…”
Przyglądając się relacji doktora Moreau z jego “dziełami”, łatwo o skojarzenie z “Małym Księciem” i niezapomnianym cytatem o odpowiedzialności za to, co się oswoiło. Gdyby tylko naukowiec miał możliwość przeczytania tej lektury, wydarzenia na wyspie mogłyby przybrać zupełnie inny obrót. 🙂
“…czyż nie jesteśmy ludźmi? Nikt nie ujdzie kary.”
Podsumowując: “Wyspa doktora Moreau” jest ciekawą książką, która nie traci na aktualności, pomimo upływu przeszło stu lat od jej publikacji oraz zmusza do zadania sobie pytania “co tak naprawdę czyni człowieka człowiekiem?”. W czasie lektury można jednakże narzekać na dłużyzny (głównie przemyślenia Prendicka), czy przestoje w akcji, co w znaczącym stopniu psuje przyjemność z czytania.
Ocena: 5/10
Leave a Reply